Ta gmina nie ma dobrego gospodarza. Przyjeżdżają turyści i mówią, że wszędzie panuje bajzel – tak według świadków o pracy wójta wypowiadał się proboszcz janowieckiej parafii. Konflikt między wiejską władzą kościelną, a świecką coraz bardziej się zaognia.
O konflikcie w gminie Janowiec, który dzieli wieś na dwa obozy pisaliśmy tuż przed wyborami samorządowymi w listopadzie 2006 roku. W trakcie kampanii wyborczej proboszcz parafii św. Stanisława bpa i św. Małgorzaty w Janowcu zarzucił wójtowi gminy Tadeuszowi Koconiowi, że ten chciał go usunąć. Zarzut padły podczas niedzielnego kazania.
Ksiądz wspominał spotkanie lokalnych działaczy PiS z maja ubiegłego roku, które odbyło się na działce wójta. Wtedy miał on powiedzieć, że księdza trzeba się pozbyć, żeby nie przeszkadzał. Proboszcza na spotkaniu nie było, a jedynie słyszał o tym wszystkim od innych osób.
– Nie mówiłem o usuwaniu księdza, bo to przecież nie leży w mojej gestii – tłumaczył nam wtedy Tadeusz Kocoń.
Sprawą konfliktu zainteresowaliśmy władze diecezji radomskiej, do której należy janowiecka parafia. W rozmowie z nami kanclerz kurii ks. Sławomir Fundowicz zapowiedział, że zostanie to szczegółowo wyjaśnione.
Po wyborach sytuacja jednak się nie zmieniła. Wójt, który został wybrany na kolejną kadencję, według świadków wciąż jest ostro krytykowany przez proboszcza. – To jest po prostu niesmaczne. Ksiądz podczas kazania powiedział np. że nasza gmina nie ma dobrego gospodarza. Że przyjeżdżają turyści i mówią, że wszędzie panuje bajzel. To nie jest troska o dobro gminy, tylko czysta polityka – relacjonuje Zbigniew Ambryszewski, radny gminy Janowiec (w wyborach startował z komitetu KWW Tadeusza Koconia).
Wójt Janowca nie chce odpowiadać na te zarzuty. – To nie moja parafia, więc nie chodzę tu do kościoła. Ale chciałbym zakończyć ten konflikt. Może za pośrednictwem kurii diecezjalnej – zastanawia się Kocoń.
Proboszcz został nawet zaproszony na sesję Rady Gminy. Tu jednak nie doszło do pojednania. W rozmowie z nami ksiądz Janusz Socha twierdzi, że konfliktu już nie ma. – Nie mam zamiaru się więcej odzywać. Do końca kadencji daję wójtowi spokój, niech wykorzysta ten czas do efektywnej pracy – ucina ks. Socha.