Wybory to nie tylko walka o władzę. To również okazja żeby, dorobić. Ale żeby mieć na to szansę, trzeba cieszyć się zaufaniem komitetów wyborczych.
Jak trafić do komisji? Najlepiej należeć do partii, pomagać w kampanii wyborczej lub mieć wejścia w komitetach wyborczych. - Mamy tradycyjną metodę doboru kandydatów. Wskazują ich komórki partyjne w terenie. W grę wchodzą nie tylko sympatycy sojuszu, ale też osoby, które pomagały nam przy poprzednich wyborach. Np. pracowali społecznie jako mężowie zaufania. Nie powinny to być przypadkowe osoby - mówi Stanisław Niedźwiedź, pełnomocnik sztabu wyborczego SLD w Lublinie.
Na sprawdzonych współpracowników stawia też Prawo i Sprawiedliwość. - Kandydatów wybierzemy spośród członków partii i wolontariuszy, którzy pomagają nam w kampanii. Chodzi o ludzi, którzy np. zbierają podpisy czy uczestniczą w akcjach promocyjnych partii - mówi Michał Mulawa z lubelskiego PiS.
I raczej nie będą mieli kłopotu z kandydatami. Do PiS, który według sondaży prawdopodobnie będzie współtworzył przyszły rząd, od miesięcy zgłaszają się wolontariusze. Partyjne struktury rosną jak na drożdżach. Osoby, które chcą zasiąść w komisji wyborczej, ale nie są związane z żadną partią, powinny zapukać do drzwi mniejszych ugrupowań.
- Do obsadzenia w województwie lubelskim jest ok. 2 tys. obwodowych komisji wyborczych. Silne partie nie powinny mieć z tym kłopotów. Ale mniejsze na pewno będą szukały kandydatów. To też sposób na zdobycie głosów dla partii - tłumaczy dyrektor Bichta.
Obwodowe komisje mają być wybrane do 4 września. Nabór kandydatów powinien zakończyć się na początku września. Komisje nadzorujące wybory do parlamentu liczą 6-11 członków, komisje przeprowadzające wybory prezydenckie po 5-9 osób. Każdy komitet wyborczy może delegować do komisji jednego reprezentanta. Komitetów będzie prawdopodobnie tyle, że konieczne okaże się losowanie składów komisji.