Zamiast pola jezioro skutecznie uniemożliwiające dojazd do domu. W takiej sytuacji od kilku dni jest rodzina z Janowic w gminie Mełgiew.
Jedyna dostępna w tym momencie droga do jego domu prowadzi przez działkę sąsiada. – Samochód wywieźliśmy traktorem na przyczepie, bo nie chcemy ciągle jeździć przez pole sąsiada – opowiada Bąk. – Mam w domu żonę w ciąży, ciężko chorą babcię i od kilku dni niemal nie mamy połączenia ze światem.
Taka sytuacja miała miejsce już w ub. roku. – Woda stała przez kilka miesięcy – wspomina Bąk.
Jego zdaniem, wszystkiemu winna jest woda spływająca z okolicznych pól. – U nas jest najniżej położony teren, dlatego ta woda tutaj staje i się rozlewa, powoli zaczyna też docierać do sąsiadów. Mieszkańcy są źli, że Urząd Gminy nie chce im pomóc.
Strażacy znają sprawę. – Byliśmy tutaj także w ub. roku, próbowaliśmy wypompować wodę z pola i drogi dojazdowej, jednak to nic nie dało. Woda i tak cały czas napływała, bo dom jest położony w niecce – wyjaśnia Paweł Bielniak, rzecznik straży pożarnej w Świdniku. – Nie ma sensu tego wypompowywać drugi raz, bo to nic nie da. Trzeba podnieść teren.
Władze gminy informują, że nie mogą tego zrobić. – Nie możemy wydać naszych pieniędzy na podwyższenie drogi prowadzącej do domu tych państwa, bo ten teren nie należy do gminy – tłumaczy Wacław Motyl, wójt gminy Mełgiew. – Możemy im pożyczać sprzęt do przewiezienia cięższych rzeczy przez pole do drogi, z tym nie ma problemu. To teraz taki okres w zimie, że trzeba zrozumieć, że nieraz tylko traktorem można przejechać.
– Najłatwiejszym wyjściem byłoby przeorać okoliczne pole do rowu melioracyjnego, który jest kilkaset metrów dalej – zaznacza Wacław Motyl. Według wójta, taki problem jest w kilkunastu miejscach gminy
Sprawie braku pomocy dla mieszkańców w zmniejszeniu efektów powodzi przygląda się prokuratura zawiadomiona przez odciętą rodzinę.
– Prowadzimy postępowanie administracyjne, o przestępstwie w tym momencie nie można mówić – mówi Justyna Rudkowska-Skowronek, prokurator rejonowy w Świdniku.
Śledczy czekają teraz na dokumenty z Urzędu Gminy. Od kilku dni w województwie lubelskim strażacy średnio 100 razy dziennie są wzywani do wypompowywania wody z zalanych budynków i piwnic.