Szybko rośnie liczba urodzeń pozamałżeńskich. Już niemal co piąte dziecko w Lubelskiem jest nieślubne
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Z danych Lubelskiego Urzędu Statystycznego wynika, że na 19,7 tys. dzieci, które urodziły się w ubiegłym roku w woj. lubelskim, aż 3,6 tys. jest owocem związku nieformalnego (18,4 proc.).
Oznacza to znaczny wzrost w porównaniu do 2000 roku, kiedy stanowiły one zaledwie 8,5 proc.
Jak pokazują statystyki, takie zmiany dotyczą całej Polski. W ubiegłym roku blisko 25 proc. urodzeń w kraju było pozamałżeńskich (w 1990 roku było to zaledwie 6,2 proc.).
– Takie statystyki to odzwierciedlenie tendencji charakterystycznych dla krajów zachodnich. Do Polski zaczyna dochodzić fala liberalizacji norm społecznych. Zmiany dotyczące związków międzyludzkich zaczynały się już powoli pojawiać w latach 70. i 80., a przyśpieszyły po transformacji – komentuje prof. Włodzimierz Piątkowski, socjolog z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i UMCS. – Przez ostatnie 25 lat nastąpił prawdziwy skok. Na pewno duży wpływ miała na to sekularyzacja i zmniejszenie realnego wpływu Kościoła na życie ludzi.
Jak tłumaczy prof. Piątkowski, dla coraz większej grupy ludzi podstawowym kryterium, którym kierują się przy dokonywaniu życiowych wyborów jest wygoda.
– Nieformalne związki są znacznie wygodniejsze, unikamy zbędnych formalności, mamy swobodę – mówi prof. Piątkowski, ale zastrzega, że jest też druga strona medalu: statystyki dotyczące nieślubnych dzieci są charakterystyczne dla społeczeństwa niestabilnego i nieprzewidywalnego.
– A zatem powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy powinniśmy doganiać kraje zachodnie pod tym względem – mówi profesor.
Ze statystyk wynika, że najwięcej nieślubnych dzieci w Lubelskiem rodzi się w miastach. W ubiegłym roku 19,3 proc. wszystkich dzieci, które się tam urodziły było nieślubnych. A jeszcze 15 lat temu zaledwie 11 proc. dzieci pochodziło z nieprawego łoża.
Noworodków spoza małżeństwa przybywa też na lubelskiej wsi. W ubiegłym roku na 10,4 tys. nowo narodzonych dzieci ponad 1,8 tys. pochodziło ze związków nieformalnych. Oznacza to wzrost z ok. 6,8 proc. w 2000 r. do ok. 17,7 proc. w ubiegłym roku.
– Statystyki dotyczące wsi są zbyt ogólne. Coraz więcej osób, które mają np. wolne zawody, przeprowadza się z miasta na wieś. I to one mogą zawyżać te dane – uważa prof. Piątkowski. – Ich styl życia jest taki, jak mieszkańców miast. Można więc przypuszczać, że po doprecyzowaniu tych danych odsetek urodzeń pozamałżeńskich byłby relatywnie mniejszy.
W innych krajach regionu zmiany obyczajowe zaszły znacznie dalej: w Czechach 46,7 proc. dzieci pochodzi z nieformalnych związków, a na Słowacji 38,9 proc.