Jedna ze ścian zabytkowego klasztoru franciszkanów w Kazimierzu może w każdej chwili runąć - ostrzegają specjaliści.
Ekspertyza przygotowana dla władz klasztoru przez Ryszarda Zawiszę z lubelskiej firmy "SZG” nie pozostawia złudzeń: - Mamy do czynienia z sytuacją awaryjną. Jeżeli natychmiast nie rozpocznie się prac zabezpieczających skarpę, południowa ściana klasztoru może runąć.
Kontrolę w klasztorze przeprowadzał również wojewódzki konserwator zabytków. - Zaleciliśmy w trybie pilnym opracowanie dokumentacji i odbudowę muru - mówi Halina Landecka, wojewódzki konserwator zabytków w Lublinie.
O osuwaniu się skarpy otaczającej klasztor franciszkanów od strony ul. Plebanka pisaliśmy pierwszy raz w lutym. Naszą uwagę zwróciły kamienie i resztki muru osuwające się na ulicę. W ciągu kilku miesięcy erozja posunęła się bardziej i w każdej chwili może dojść do katastrofy budowlanej. Dlatego postępowanie w tej sprawie wszczął nadzór budowlany, który w najbliższy czwartek przeprowadzi na miejscu wizję lokalną. - Już wysłaliśmy pismo informujące o fatalnym stanie zabytku do ministra kultury i dziedzictwa narodowego - mówi Elżbieta Dudzińska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Puławach.
Sami franciszkanie nie mają pieniędzy na prace remontowe. Wczoraj gwardian klasztoru był poza Kazimierzem. Ale już w lutym mówił nam, że zakon nie ma pieniędzy na remont. - O pomoc zwrócimy się wszędzie - zapowiadał ojciec Edwin Kozicki.
Na pomoc finansową Urzędu Miasta w Kazimierzu nie ma jednak co liczyć. - Nie mamy pieniędzy na własne inwestycje, a co mówić o klasztorze. Ale na pewno pomożemy w przygotowywaniu wniosków o wsparcie unijne remontu - zapowiada Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza.