Jan Czubak z PSL wystartował do Rady Powiatu w gminie Jastków, przegrał wybory w pierwszej turze, po czym razem z rodziną formalnie, czyli na czas głosowania, przeniósł się do sąsiedniej gminy Konopnica.
Jak to możliwe?
Po wyborze na wójta Żydek musiał zrzec się mandatu w radzie. A że pod względem liczby zdobytych głosów Czubak był następny na liście, to on wszedł na miejsce Żydka. Tego samego, na którego po przenosinach Czubak mógł zagłosować w drugiej turze wyborów.
- A co się pan dziwi? To jest sąsiednia gmina, z którą nas wiele łączy. Zięć mojego brata ma tam działkę. Moja rodzina w przyszłości też będzie tam mieszkać - wyjaśnia Jan Czubak. - Poza tym, bardzo dobrze znam Mirosława Żydka. Takiego wójta życzyłbym każdemu. Czemu miałem nie pomóc koledze, skoro pozwala na to ordynacja wyborcza?
Ten twierdzi, że nikogo nie namawiał do głosowania na Żydka. - Sami chcieli. Przecież mogli - ucina.
Co na to sam Żydek? - Pana Czubaka znam z Rady Powiatu. Ale nie wiem na kogo i gdzie głosował - powiedział nam Mirosław Żydek, tuż po swoim zaprzysiężeniu na wójta.
Obaj są członkami Polskiego Stronnictwa Ludowego. W ostatnich wyborach z listy tej partii do Rady Powiatu startowała również Katarzyna Frankiewicz. Frankiewicz, jak się dowiedzieliśmy, na drugą turę również wpisała się na listę wyborców w Konopnicy. Razem z mężem i rodzicami. Wszyscy na co dzień są zameldowani w gminie Jastków. - Nie pamiętam dokładnie, jak tam było - mówi zmieszany Marcin Frankiewicz, mąż kandydatki.
Polskie prawo zezwala na dopisanie do rejestru głosujących tych osób, które są związane z daną gminą, np. pracują albo mieszkają tam, ale nie są zameldowane. W Konopnicy ustępujący wójt Hieronim Gołofit dopisał
ok. 300 wyborców. Czy zgodnie z prawem? To bada lubelska prokuratura.