Walka o władzę toczy się pomiędzy Zarządem Województwa a szeroko pojętą opozycją (LPR, PSL, PO). Od czasu do czasu wspierają ją także radni Samoobrony, choć nieoficjalnie mówi się o jej cichym poparciu dla zarządu. Do opozycji dołączyli też Konrad Rękas, były już przewodniczący sejmiku i Agnieszka Kowal, członek Zarządu Województwa.
A jeszcze niedawno to właśnie Rękas grał pierwsze skrzypce we władzach województwa. Dzięki niemu Kowal trafiła do zarządu, gdzie przydzielono jej opiekę nad resortem kultury. Oboje cieszyli się uznaniem marszałka Henryka Makarewicza (PSL). Marszałek powołał Kowal na przewodniczącą rady społecznej szpitala kolejowego w Lublinie. Rękas działał w radzie szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Mimo że niektóre decyzje Kowal kompromitowały sejmik, zarząd przyklepywał jej kolejne pomysły – np. powołanie znanej z kontrowersyjnych wypowiedzi Bernadetty Bogdańskiej na stanowisko zastępcy dyrektora Muzeum na Zamku.
Ale odkąd Kowal zaczęła oficjalnie wspierać opozycyjne kluby w sejmiku, zarząd zmienił front. – Nie mogłem dłużej tolerować tego, co wyprawiają Rękas i Kowal – powiedział Henryk Makarewicz w rozmowie z nami.
Makarewicz zarzeka się, że wcześniejsze postępowanie to nie efekt żadnego układu. – To młodzi ludzie. Po prostu chcieliśmy im dać szansę. Myśleliśmy, że poradzą sobie z obowiązkami. Ale się przeliczyliśmy.
Innego zdania są Rękas i Kowal. – Staliśmy się niewygodni, bo zaczęliśmy wytykać błędy zarządowi – mówi Agnieszka Kowal. – Marszałek wyrzucił nas z rad społecznych szpitali, zabrał mi resort kultury, zablokował telefon komórkowy i odebrał dodatek funkcyjny. Teraz chce, by radni odwołali mnie z zarządu. Po co im ktoś, kto patrzy na ręce?
Czy Kowal pozostanie we władzach województwa, okaże się dzisiaj. Dzisiaj też opozycja przedstawi wniosek o odwołanie marszałka. Głosowanie na się odbyć 13 grudnia.