Jeśli w ciągu 18 miesięcy od dnia komisji wojskowej armia nie upomni się o poborowego, automatycznie trafi on do rezerwy – to jeden z zapisów nowej Ustawy o powszechnym obowiązku obrony.
Do tej pory wojsko mogło wezwać poborowego do służby przed końcem roku kalendarzowego, w którym kończył 24 lata (lub 28 lat – w przypadku absolwentów szkół wyższych). Dla wielu było to niewygodne.
– Pracodawcy nie chcą zatrudniać mężczyzn bez „uregulowanego stosunku do służby wojskowej” – mówi Artur Seroka, rzecznik Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie. – W młodego pracownika trzeba zainwestować, wyszkolić. A jak się nagle okaże, że zostaje on wezwany do armii? Nowy człowiek i znowu szkolenie Przedsiębiorcy wolą unikać takich sytuacji – tłumaczy.
Od stycznia to się zmieni. – Skracamy czas czekania do 18 miesięcy – tłumaczy płk Leszek Laszczak, wicedyrektor Centrum Informacji Ministerstwa Obrony Narodowej.
– Ta zmiana wynika także ze statystyk – przekonuje mjr Roman Myszak, szef wydziału poboru i uzupełnień Wojskowej Komendy Uzupełnień Lublin-1. – Nasza
komenda powoła w tym roku blisko 3000 poborowych. Zdecydowana większość z nich nie ukończyła
20. roku życia.
Od nowego roku przewiduje się także likwidację komisji poborowych. Ich funkcje przejmą urzędy wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast współpracujące z wojskowym komendantem uzupełnień.
Armia wprowadza zmiany już od kilku lat. Od 2004 roku studenci mają możliwość odsłużenia wojska
w 6 tygodni podczas wakacji lub
w 3 miesiące po studiach. A w lipcu tego roku skrócono zasadniczą służbę wojskową do 9 miesięcy.