Największy pracodawca w Annopolu przenosi się do sąsiedniego województwa. Wyrzuca nas syndyk - twierdzą w zakładzie. Znajdę lepszego inwestora - mówi syndyk. Setka pracowników i ich rodziny się martwią.
Firma powstała w Annopolu na gruzach upadającego Metalchemu. Zatrudniła większość załogi, wydzierżawiła od syndyka masy upadłościowej sprzęt i hale. Z czasem nawet zakład zwiększył zatrudnienie i planował wydzierżawić, a może nawet kupić kolejne hale.
- Nigdy nie przewidywaliśmy, że będziemy musieli się stąd wyprowadzić. Zrobiliśmy na miejscu szereg ważnych inwestycji, chcieliśmy się dalej rozwijać, ale na gruntach dzierżawionych z masy upadłościowej jest to trudne. Zwłaszcza że co miesiąc płaciliśmy 40 tysięcy złotych dzierżawy. Wystąpiliśmy więc z ofertą kupna tej części zakładu, na której pracujemy - mówi Zenon Marasek, prezes zarządu ZN Annopol.
Inaczej jednak widzi to syndyk masy upadłościowej Metalchemu.
- Po pierwsze, w chwili kiedy prezes Zakładu Narzędziowego Annopol zwrócił się z propozycją kupna, dzieliłem działki, tak żeby je można było łatwiej sprzedać. Chciałem z nim rozmawiać, ale później. Po drugie, oferta prezesa Maraska była o połowę niższa od wyceny sporządzonej przez biegłego - wyjaśnia Krzysztof Smaga, syndyk.
Tymczasem znalazł się inny inwestor zainteresowany kupnem tych terenów. Według nieoficjalnych informacji, nieruchomością zainteresowana jest firma "Famet” z Kędzierzyna Koźla. Jest to bardzo duża i doświadczona grupa kapitałowa, specjalizująca się w produkcji aparatury procesowej, maszyn i urządzeń przeznaczonych dla przemysłu.
- Ten inwestor zaproponował cenę o milion wyższą niż kwota oferowana przez prezesa Maraska. Dla mnie liczy się aspekt ekonomiczny. Pieniądze pójdą na spłatę zobowiązań w stosunku do wierzycieli - wyjaśnia syndyk.
W takiej sytuacji syndyk postanowił zorganizować licytację tych terenów. Kupi je ten, kto da więcej. Na rozstrzygnięcie nie czekał jednak Zakład Narzędziowy Annopol i kupił tereny w sąsiedniej gminie Ożarów.
- Chcę zabrać pracowników ze sobą i jeszcze zatrudnić tamtejszych. Ludziom z Annopola zapewniam transport - zachęca Zenon Marasek.
Pracownicy jednak jeszcze się zastanawiają. - Może nowy zakład nas zatrudni i nie będzie trzeba dojeżdżać kilkadziesiąt kilometrów - mówi jeden z pracowników.
Dla lokalnych władz zatrudnienie mieszkańców jest najważniejsze.
- Chcę, żeby ludzie mieli pracę i nie przyłożę ręki do decyzji, która ich tego pozbawi - podkreśla Stefan Skórski, burmistrz Annopola, zasiadający w Radzie Wierzycieli Metalchemu. O tej sprawie władze samorządowe będą również rozmawiać z przedstawicielami firmy "Famet”.