Rolnicy trwający sezon powoli zaczynają spisywać na straty. Nasi rozmówcy przyznają, że w tym roku nie zarobią. Sytuację pogarsza import tanich owoców spoza Europy.
Nastroje wśród plantatorów truskawek nie są dobre. Właściciele plantacji z niedowierzaniem patrzą na tegoroczne ceny w punktach skupu, które w tym roku są dla nich sporym rozczarowaniem.
– To, co się dzieje, to jest masakra. Przy pięciu złotych na skupie, gdy muszę zapłacić ludziom 2,5-3 zł od koszyka, to ile mi zostanie, 2 złote? To jest cios poniżej pasa. Przy takiej cenie właściwie nie opłaci się zrywać tego owocu z pola – przyznaje Marek Krzesicki, właściciel czterohektarowej plantacji truskawek w Pachnowoli w gminie Puławy.
Ciemne chmury nad zagłębiem
Pachnowola, Kochanów, Leokadiów, Kajetanów, Zarzecze – wsie położone po zachodniej stronie Wisły, niemal na skraju województwa lubelskiego – od lat tworzą prawdziwe, truskawkowe zagłębie. Uprawa tego owocu to jedna istotnych gałęzi rolnictwa w gminie, co widać nawet na witaczach życzących przyjeżdżającym „owocnego pobytu”.
Nie brakuje tutaj truskawkowych konkursów kulinarnych, corocznych wyborów Miss Truskawki, nagród na pierwszą truskawkę w sezonie, a zamiast tradycyjnych dożynek jest oczywiście Święto Truskawki. Niestety, z powodu coraz niższej opłacalności truskawkowego biznesu, część plantatorów rezygnuje z upraw. Jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, puławskiemu zagłębiu będzie groziła zapaść.
Całkowita klapa
Najwięksi producenci na razie się nie poddają, ale powoli wyciągają kalkulatory, żeby przeanalizować opłacalność produkcji.
– Ten sezon to całkowita klapa. Nie dość, że na początku z powodu przymrozków wymarzło mi 20 proc. owoców, to teraz, jak się okazuje, rynek jest nasycony. Firmy naściągały sobie truskawek z Egiptu i Maroka i nikt nad tym nie panuje. Brakuje gospodarza. Politycy się kłócą, a rolnikowi zawsze wiatr w oczy – ocenia plantator z Pachnowoli. - Pracować przy zbiorach też nikt z Polski nie chce. Sam zatrudniam 8 osób z Ukrainy, ale trzeba im zapewnić spanie i wyżywienie, więc kolorowo nie jest.
Podobnego zdania jest producent truskawek z gminy Stężyca w powiecie ryckim. – Nawozy podrożały o ponad 100 proc. w ciągu roku i wcale nie spadają, a ceny owoców są tragiczne. Przy 3,5 zł od łubianki trudno mi nawet utrzymać pracowników. Naprawdę zaczynam zastanawiać się nad likwidacją plantacji. Trochę szkoda, bo zainwestowałem w sadzonki dwa lata temu, więc jeszcze rok może wytrzymam, a potem się zobaczy – mówi nam Janusz Goździcki, właściciel 1,5 hektarowej plantacji w Kletni.
Truskawkowa logistyka
Producent narzeka również na dostępność pracowników, o których w tym roku trudniej.
– Dzwonią, a potem często wcale nie przychodzą na pole. Ostatnio miały być trzy kobiety z Polski, koleżanki, to jedna zrezygnowała, drugą rozbolał ząb, a trzecia uznała, że sama nie będzie pracować. Czekam na posiłki z Ukrainy – dodaje rolnik.
Nasz rozmówca przyznaje jednocześnie, że chętnie sprzedawałby owoce nie giełdzie, gdzie ceny są nieco wyższe, ale problemem jest logistyka. – Z mojego gospodarstwa do Lublina jest 80 kilometrów. To za daleko. Po takiej podróży owoce nadawałyby się chyba tylko na dżem – zauważa Janusz Goździcki.
Rolnicy czują się poszkodowani, bo widzą, że truskawki na sklepowych półkach i straganach są o wiele droższe, niż w skupie.
Afrykańska konkurencja
– Dużą rolę odgrywa rynek globalny. Prawda jest taka, że kraje Europy Zachodniej w tym i zeszłym roku sprowadziły sporo owoców z Egiptu i Ukrainy. Przetwórcy ponoszą również wysokie koszty choćby energii elektrycznej, a jednocześnie mają problemy z niską dostępnością pracownika, co przekłada się na konieczność podnoszenia wynagrodzeń. Czynników wpływających na ostateczną cenę truskawki w skupie jest zatem wiele – tłumaczy Mariusz Ozygała, kierownik Działu Zakupu Owoców i Warzyw w firmie Agram.
– Warto też wspomnieć o tym, że my rolnikom zapłacimy za miesiąc, a ten owoc będziemy sprzedawali przez cały rok, więc zapłata musi być kredytowana. To dla nas kolejny koszt, bo wszyscy wiemy, jak drogie są raty kredytów przy obecnym oprocentowaniu – dodaje nasz rozmówca.
Zdaniem kierownika, żeby pomóc polskim rolnikom, Unia Europejska musiałaby wprowadzić zaporowe cła na truskawki spoza swojego obszaru, zwłaszcza na te egipskie. Obecnie takich obostrzeń handlowych nie ma, więc tanie owoce z południa coraz śmielej zaopatrują zachodnie rynki, wypychając z nich jednocześnie rodzimych dostawców. Sam Agram skupuje truskawkę po 3,8 zł. W zeszłym roku płacił dostawcom około 6 zł.
Pogoda sprzyja
Plusem tego sezonu jest natomiast pogoda. Mimo przymrozków, które faktycznie zmniejszyły plony, owoce, które przetrwały są w większości świetnej jakości.
Dość mokra wczesna wiosna, suchy dotychczas i chłodny czerwiec, brak ulewnych deszczy i wysokiej wilgotności powietrza, ograniczyły rozwój pleśni oraz innych chorób. To jednak niewielkie pocieszenie dla rolników, którzy inwestują nie małe pieniądze w zakup sadzonek, nawozów, środków ochrony roślin, nawadnianie i utrzymanie tuneli.
Poza wspomnianymi cłami na zagraniczne owoce, rolnikom mogłaby pomóc większa konkurencja wśród sieci handlowych działających na krajowym rynku. Największe z nich, jak portugalskie Jeronimo Martins (Biedronka), niemiecka grupa Schwarz (Kaufland, Lidl), litewska Maxima (Stokrotka), francuskie Auchan i Carrefour – z racji ogromnej skali swojej działalności, mogą pozwolić sobie na dyktowanie cen, negocjując z dostawcami owoców z pozycji silniejszego, by osiągać wyższe marże.
Janusz Skrzypek, zarząd Lubelskiej Izby Rolniczej:
– Tegoroczne ceny truskawek nie dają ich producentom szans na zysk. Mogą jedynie zwrócić im koszty produkcji. Problem niskich cen wynika z wysokiej podaży truskawek zagranicznych, szczególnie tych z krajów afrykańskich, jak Maroko i Egipt, ale także z Ukrainy. Ten towar wygrywa ceną, ale nie jakością. Chciałbym zauważyć, że cenowa różnica wynikanie tylko z tańszej siły roboczej w tamtych krajach, ale przede wszystkim z mniej restrykcyjnych przepisów dotyczących używania środków chemicznych. Dlatego zachęcałbym konsumentów do wybierania truskawki polskiej, która jest oczywiście bardzo smaczna, ale jednocześnie daje gwarancje o wiele wyższych standardów produkcji.
Wracając do tematu cen: obawiam się, że Polska, która jest obecnie czołowym producentem truskawki w Unii Europejskiej (180 tys. ton w 2022 roku), może tę pozycję stracić. Stanie się tak, jeśli nasi rolnicy zaczną likwidować plantacje z powodu dalszej nieopłacalności. Potrzebne są zatem systemowe rozwiązania, które ustabilizowałyby rynek i wzmocniły pozycję polskich producentów owoców, także w kontaktach z branżą handlową.