Afera z przyznaniem ponad miliona złotych firmie żony Marka Flasińskiego ujawniła luki w procedurach dzielenia unijnych dotacji. Okazało się, że nie ma kto ma sprawdzić kontrowersyjnych wniosków.
Gdy ujawniliśmy sprawę, marszałek województwa Krzysztof Grabczuk (PO) zarządził kontrolę wniosku. Przeprowadzili ją pracownicy departamentu bezpośrednio podlegającego Flasińskiemu. Okazało się, że sprawdzili tylko formalności, zupełnie pomijając ocenę merytoryczną.
Merytorycznej oceny wniosku "Internusa” nie podejmuje się Urząd Marszałkowski. - Sami nie mamy takich kompetencji, poprosiliśmy więc o to Urząd Kontroli Skarbowej. Ale nam odmówił - stwierdza Grabczuk. USK nie może sprawdzić żadnego pojedynczego wniosku ponieważ ma badać skuteczność całego systemu wdrażania i kontroli Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego.
Ponownej oceny nie może przeprowadzić również wojewoda. - My rozstrzygamy protesty zgłoszone przez osoby, których wnioski o dofinansowanie zostały odrzucone - tłumaczy Małgorzata Tatara rzecznik wojewody.
Kontrolę - na wniosek Grabczuka - rozpocznie w tym tygodniu Regionalna Izba Obrachunkowa. Jednak i w tym przypadku skończy się na zbadaniu procedur przyznawania publicznych pieniędzy.
Ręce rozkłada również Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Nie ma podstaw prawnych do ingerowania we wdrażanie Regionalnego Programu Operacyjnego na etapie oceny projektów.