Drogi ekspresowe na Lubelszczyźnie nie będą płatne - zapewnia Ministerstwo Infrastruktury.
Burzę wywołała wypowiedz wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rapciaka. - Rozważamy, żeby prywatne firmy przebudowały drogi ekspresowe S17 i S12 w okolicach Lublina - powiedział. Dodał, że rząd chce się nimi zająć, ale nie ma pieniędzy.
Prywatne firmy budują trasy, ale w zamian biorą opłaty od kierowców za przejazd. Ministerstwo przyznaje: szukamy pieniędzy na przebudowę odcinków S17 (Piaski-Hrebenne) i S12 (Piaski-Dorohusk), które znajdują się na liście rezerwowej unijnych programów i nie mają zapewnionego finansowania budowy.
- Jedną z takich możliwości może być budowa tych odcinków w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Nie będzie się to jednak wiązało z wprowadzeniem opłat dla samochodów osobowych - zapewnia Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy resortu. Nie wyjaśnił jednak, na czym miałaby zarobić w takim razie firma wylewająca asfalt. Być może państwo będzie spłacało prywatnego inwestora.
O tym, że jest pomysł, żeby drogi ekspresowe były płatne, informował nas poseł Stanisław Żmijan, wiceszef Sejmowej Komisji Infrastruktury (najpierw płaciłyby ciężarówki, potem także osobowe). Ministerstwo tego nie komentuje.
Tymczasem szykują się kłopoty nawet z unowocześnieniem odcinków dróg, które znalazły się w unijnych programach. Na prace przy S17 (Warszawa-Lublin-Piaski) mamy zagwarantowane 2,85 mld zł na 122 km, czyli 23 mln zł na kilometr.
- Teraz szacujemy, że za budowę kilometra drogi ekspresowej trzeba zapłacić ok. 9 mln euro, czyli ok. 28 mln zł. Taniej już raczej nie będzie - mówi Artur Mrugasiewicz z biura prasowego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Skąd przy wzroście cen wziąć pieniądze na budowę? - Wszystko zależy od wyników przetargów, w ostateczności trzeba liczyć na wsparcie kasy państwa - mówi Mrugasiewicz.