Lubelszczyzna jest zalana azbestowymi wyrobami. W Polsce znajduje się ok. 15,5 mln ton wyrobów zawierających azbest, a w naszym województwie jest ich ponad 2 miliony ton. Więcej jest tylko w województwie mazowieckim – alarmowali na wczorajszej konferencji prasowej epidemiolodzy.
Robili z niego płyty dachowe, rury ciśnieniowe, płyty okładzinowe,
włókna, sznury, nawet tektury – wylicza profesor Neonila Szeszenia-Dąbrowska, kierownik Zakładu Epidemiologii Środowiskowej w Instytucie Medycyny Pracy w Łodzi.
Od ośmiu lat nikt w Polsce nie produkuje azbestu. Ale wyroby pozostały i zatruwają powietrze. Mogą wywoływać nawet raka płuc. Tą substancją wyłożone są tysiące dachów w domach i blokach. Ale największe zagrożenie jest wokół dawnych zakładów azbestowo-cementowych.
Dlatego ruszył program „Usuwania azbestu i wyrobów zawierających azbest, stosowanych na terytorium Polski”. – Do 2032 roku Polska ma być wolna od takich produktów – mówi Andrzej Budzyński, starszy inspektor wojewódzki z Wydziału Środowiska i Rolnictwa w Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie.
Ale usunięcie tej substancji
nie jest proste. Potrzebne są zabezpieczone składowiska. Na Lubelszczyźnie jedno znajduje się w Poniatowej. Drugie powstaje w Kraśniku. Poza tym na usuwanie azbestu pieniędzy jednak nie ma. – Władze wykładały pieniądze na układanie go na dachach, ale teraz nie mają na ich ściągnięcie – tłumaczy Tadeusz Józefczak, członek prezydium rady programowej rządowego programu usuwania azbestu.
Usunięcie go ze wszystkich polskich dachów i innych budowli to gigantyczny wydatek – ok. 50 mld zł. Każdy, kto chce go się sam pozbyć, musi zapłacić od 400 do 1200 zł za tonę.