testamentu Marii Kuncewiczowej, ale będzie to bardzo trudne - twierdzą prawnicy. Żeby nie dostała się w prywatne ręce należy ją jak najszybciej odkupić od Witolda Kuncewicza, jedynego spadkobiercy i wykonawcy testamentu.
Wczoraj na sesji sejmiku poświęcono tej sprawie prawie trzy godziny. Wicemarszałek Złomaniec stwierdził, że teraz już wie, co zrobi. Co? Tego już nie powiedział. Najprawdopodobniej województwo nie będzie negocjować ze spadkobiercą i kupi willę za kilkaset tysięcy złotych.
O Kuncewiczówce, czyli kazimierskiej willi Marii i Jerzego Kuncewiczów, zrobiło się głośno, gdy dom wystawiono na sprzedaż. Do działań ludzi kultury, którzy chcieli wykupić willę, dołączył niedawno Zarząd Województwa. Mirosław Złomaniec wpadł na pomysł kupienia Kuncewiczówki przez województwo i przekazanie jej Muzeum Nadwiślańskiemu. Nie poinformował jednak radnych o możliwości wyegzekwowania willi na podstawie testamentu. Tłumaczył, że dokumenty dotarły do niego już po sesji sejmiku, na której dyskutowano o Kuncewiczówce.
Pisarka testamentem zobowiązała swojego syna do przekazania jej domu na rzecz dzisiejszego Muzeum Nadwiślańskiego. Witold jednak nie wykonał woli matki. W opinii prawników istnieje jednak możliwość odzyskania Kuncewiczówki na podstawie testamentu. Choć procedury mogą być długie. - A właśnie teraz są oferenci, którzy kupią Kuncewiczówkę, jeśli nie zrobi tego samorząd województwa - przestrzegał Ryszard Setnik, zastępca dyrektora
Departamentu Kultury i Sztuki.
- Nikogo nie trzeba przekonywać o wartości Kuncewiczówki - mówił radny Konrad Rękas. - Ale należy skorzystać z możliwości wyegzekwowania jej bezpłatnie. A przynajmniej wynegocjować lepszą cenę.
W podobnym tonie wypowiadał się Ignacy Czeżyk. Teraz sprawą willi
musi zająć się zarząd.
- A stąd płynie jedna nauka. Żeby sporządzać właściwe testamenty - skwitował Jan Kowalik z PSL.