Substancje działające tak samo, jak amfetamina czy ecstasy można bez problemu kupić w sieci.
Kosztują po kilkadziesiąt złotych. Tabletki o nazwie "Devils” lub "Fast and Furious”, mieszanki z ziół, grzybów, wyciągi z kaktusów. Powodują efekty podobne jak narkotyki: euforię, halucynacje, pobudzenie lub uspokojenie. Można je legalnie kupić w internetowych sklepach - zamówione przychodzą pocztą. Sprzedawcy informują, że żaden z ich produktów nie zawiera substancji zakazanych w Polsce.
Fora internetowe pełne są opisów działania pigułek. Wrażeniami dzieli się np. Habakuk: "Zjadłem jednego devilsa i już po 50 minutach zacząłem czuć pierwsze efekty: uderzenia ciepła i zimna na przemian do tego byłem strasznie pobudzony, bardzo przyjemny stan, lecz było mi mało i dorzuciłem jedną sztukę "Jax”, która konkretnie mnie wygięła. Efekty jak po XTC (ecstasy - red.) i mocnej fecie (amfetaminie - red.)...”
Nie jest to bezpieczna zabawa. Przy niektórych produktach sprzedawca ostrzega: "Nie do spożycia przez ludzi!”. Przy innych pisze, że to nawóz do kwiatków. - Wszystko, co pobudza lub zwiększa metabolizm może być szkodliwe. Branie substancji nieznanego pochodzenia zawsze jest groźne - ostrzega dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator Regionalnego Ośrodka Toksykologii Klinicznej w Lublinie.
- Sklepy internetowe z taką ofertą to dla nas powód do niepokoju - przyznaje Piotr Jabłoński, dyrektor Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkotykom. - Problem powstał w 2004 r., kiedy weszliśmy do Unii. To, co jest w Unii legalne, jest też legalne u nas.
Jednak walka z substancjami odurzającymi trwa. Dlatego wkrótce z oferty internetowych sklepów znikną "Devilsy” zawierające BZP, jedną z pochodnych piperazyny. Bo biuro obserwuje, jakie substancje pojawiają się na rynku i przesyła dane do europejskiego centrum w Lizbonie. - Jeszcze w tym roku na listę substancji kontrolowanych zostanie wciągnięte BZP. Wtedy obrót produktami, które zawierają tę substancję, będzie możliwy tylko dzięki specjalnemu pozwoleniu.
Czekamy na decyzję Sejmu - mówi Jabłoński.
Z kolei główny inspektor sanitarny ma przygotować do końca roku bazę podejrzanych produktów. Jednak wiele z nich jest sprzedawanych jako suplementy diety, ciągle pojawiają się nowe wersje substancji, także zdelegalizowanych specyfików. Ich badanie i ewentualna delegalizacja trwa bardzo długo.
Na razie handlarze są bezkarni. - Możemy ścigać jedynie za posiadanie lub handel substancjami, które są umieszczone w Ustawie antynarkotykowej - przyznaje Janusz Wojtowicz, rzecznik lubelskiej policji.