- Niebezpieczną roślinę sprowadzono do Polski w latach 70. z Kaukazu. Miała służyć do wyrobu paszy, bo dawał duże plony. Okazało się jednak, że spotkanie z rośliną powoduje ciężkie oparzenia - ostrzega prof. Kazimierz Głowniak z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
• Dlaczego ten barszcz jest niebezpieczny dla ludzi?
– Niebezpieczną roślinę sprowadzono do Polski w latach 70. z Kaukazu. Miała służyć do wyrobu paszy, bo dawał duże plony. Okazało się jednak, że spotkanie z rośliną powoduje ciężkie oparzenia. Może dojść nawet do martwicy skóry. U alergików może wystąpić ostra reakcja uczuleniowa.
• Co tak parzy w tej roślinie?
– Barszcz Sosnowskiego zawiera furanokumaryny. Jeśli dotkniemy barszczu w słoneczny dzień, na skórze pojawią się pęcherze, potem trudno gojące się rany, po zagojeniu ciemne przebarwienia. Blizny mogą być widoczne nawet kilkanaście miesięcy. W pochmurny dzień nic nam
nie grozi. Poza tym, to nieprawda, że ta roślina atakuje. Barszcz nie atakuje, barszcz się broni. Furanokumaryny, które po zetknięciu ze skórą powodują oparzenia słoneczne, osadzają się na liściach rośliny i są naturalną ochroną przed promieniami UV. Przy ich pomocy barszcz Sosnowskiego broni się przed pasożytami.
• Co robić, gdy dojdzie do poparzenia?
– Oparzenia goją się bardzo długo. Dermatolog może przepisać maści, które złagodzą ból. Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość. Lepiej unikać bliskich spotkań z rośliną w słoneczny dzień. Nie wchodzić w chaszcze.
Rozmawiał Waldemar Sulisz