Okres świąteczny to czas, gdy najwięcej jedzenia ląduje w koszu. Świąteczne jedzenie, a także inne nadwyżki mogą trafić do innych z pomocą jadłodzielni.
Najnowsze badania Banku Żywności wskazują, że 45% Polaków przyznaje się do marnowania żywności w domach, a wśród produktów które najczęściej lądują w koszach są: pieczywo, wędliny, warzywa i owoce.
– W polskich gospodarstwach domowych rocznie marnuje się prawie 3 miliony ton żywności – jednocześnie aż 6,6% Polaków żyje poniżej progu ubóstwa – czytamy w raporcie.
Jaki jest tego powód? Kupujemy zbyt dużo jedzenia, często pod wpływem impulsu, a później nie wiemy co z nim zrobić i najczęściej ląduje ono w koszu. Jednak nie taki musi być jego los. Możemy je zanieść w miejsce, gdzie ktoś zabierze je do swojego domu i wykorzysta do przygotowania posiłku.
Zjawisko FoodSharingu, w spolszczonej wersji to „dzielenie się jedzeniem”. Jak sama nazwa wskazuje, polega ono na dzieleniu się nadwyżkami jedzenia, zamiast wyrzucać je do kosza. Ta metoda niesie wiele korzyści, głównie dla naszego środowiska i planety, ale także dzięki temu możemy pomóc innym. Główną zasadą miejsca jest to, że przynosimy rzeczy, które sami chcielibyśmy zjeść. Pamiętajmy, że korzystają z niej ludzie tacy samy jak my, więc traktujmy wszyscy siebie równo. My może już nie zjemy serka waniliowego, ale ktoś inny, kto przyjdzie do jadłodzielni może go wykorzystać do przygotowania posiłku dla siebie.
Jadłodzielnie cieszą się sporym zainteresowaniem nie tylko w okresie świątecznym. Przechadzając się w okolicach ulokowanych lodówek także w ciągu roku spotkamy osoby, które coś zostawiają, lub patrzą co mogą sobie wziąć.
– Mieszkam sama, pracowałam jako kucharka, często gotuję za dużo, bo po prostu nie umiem ugotować dla jednej osoby. Nie mam ochoty jeść tego samego na każdy posiłek w ciągu dnia, ale też nie mam serca tego wyrzucić. Dlatego pakuję w pudełeczka i słoiki i przynoszę do jadłodzielni. To są wartościowe potrawy, które pod odgrzaniu można zjeść – mówi Jolanta, która często odwiedzała lubelską jadłodzielnię przy targu by zostawić coś dobrego.
W Lublinie do niedawna Jadłodzielnia działała na terenie targu przy ulicy Tysiąclecia w Lublinie. Jednak ze względu na brak wolontariuszy, jej działalność została zawieszona. Ciągle działa lodówka społeczna dostępna na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. Co ucieszy wszystkich, pomimo świątecznej przerwy da studentów, będzie można przynieść świąteczne nadwyżki i zostawić dla innych.
Lodówka będzie czynna codziennie w godzinach od 8 do 20.
– To jedna z takich okazji w roku, by w świątecznym czasie włączyć się w pomoc innym i jednocześnie zapobiec marnowaniu żywności, której często kupujemy czy wytwarzamy z nadwyżką – mówi Monika Stojowska, wicerzeczniczka prasowa KUL. – Oczywiście nie ograniczajmy się tylko do okresu świąt. Każdego dnia z darów żywnościowych, które przynoszą ludzie do naszej lodówki, korzysta wiele osób.
W województwie lubelskim istnieje kilka punktów, gdzie możemy zostawić nadwyżki jedzenia. Lodówki do dzielenia się jedzeniem znajdziemy w:
- Lublinie – Kampus Główny KUL budynek Collegium Jana Pawła II (wejście od u. Łopacińskiego)
- Zamościu – ulica Peowiaków (obok stacji Zamość Starówka),
- Międzyrzecu Podlaskim – ulica Partyzantów 2, obok pizzerii
- Puławach – przy Hali Targowej przy ul. Piaskowej
- Radzyniu Podlaskim – ul. Parkowa 35
- Kazimierzu Dolnym – ul. Tyszkiewicza, przy dworcu autobusowym
- Chełmie – ulica Popiełuszki na Chełmskim Targowisku Miejskim
- Biłgoraju – plac Wolności za Urzędem Miasta
- Kraśniku – przedsionek przy wejściu do CKiP oraz przed wejściem do Urzędu Miasta
- Tomaszowie Lubelskim – na terenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej ul. Jana Pawła II 12
- Białej Podlaskiej – przy pawilonie handlowym na ulicy Orzechowej 34
- Dęblinie – przy spółdzielni mieszkaniowej przy ulicy Staszica