Brak aktualnych planów ochrony przed powodzią, przeglądów wałów oraz urządzeń po przejściu każdej fali powodziowej. Takie grzechy odkrył NIK w instytucjach, które mają zabezpieczać mieszkańców przed nadejściem wielkiej fali.
W Annopolu i Józefowie brakowało aktualnych planów dotyczących ochrony przed powodzią. Nie było tam informacji m. in. gdzie mają się znaleźć ewakuowani ludzie, ani skąd brać piasek do uszczelniania wałów.
Nie zaznaczono także nowych poziomów ostrzegawczych i alarmowych na Wiśle w Annopolu. Plan reagowania kryzysowego Annopolu nie był kompletny, a w plan zagospodarowania przestrzennego gminy Józefów trzeba koniecznie wpisać zabudowane tereny w miejscowościach Basonia, Wałowice oraz Rybitwy, które po ostatniej powodzi nie są chronione wałami.
– Rzeczywiście musimy aktualizować te dokumenty. Oczywiście wiemy, skąd brać piach i gdzie ewakuować ludzi, ale musimy to wpisać do planu – stwierdza Wiesław Liwiński, burmistrz Annopola. Wójt Józefowa jest do poniedziałku na urlopie.
Rzeki przepływające przez woj. lubelskie dwukrotnie kontrolował Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie. Sprawdził jaz betonowy Turzyniec i węzeł wodny w Tarnogórze na Wieprzu. – Urządzenia na Wiśle, pomimo powodzi, nie były kontrolowane – podkreśla NIK.
Kontrolerzy pozytywnie ocenili działalność Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Jednak odkryli, że Zarząd nie przejrzał wałów i urządzeń ochrony przeciwpowodziowej po trzeciej i czwartej fali powodziowej.
– Nigdy wcześniej fala powodziowa nie przechodziła cztery razy w ciągu czterech miesięcy. Między trzecią a czwartą falą było 18–20 dni różnicy. Nie wyobrażam sobie ściągania w tym czasie moich pracowników z wałów do pracy papierkowej i robienia wyliczeń, które już za tydzień do niczego się nie przydadzą – tłumaczy Stanisław Jakimiuk szef WZMiUW.
Ta instytucja – twierdzi NIK – niezwłocznie usuwała skutki kataklizmu i solidnie ewidencjowała urządzenia melioracji wodnych. Przy odbudowanie wałów stosowano nowe rozwiązania techniczne.