Kilkadziesiąt minut po wyjściu ostatniej zbuntowanej siostry w klasztorze pojawiło się 17 nowych betanek. Wcześniej cały teren przeczesali policjanci.
Funkcjonariusze wyprowadzili z klasztoru 61 byłych zakonnic, jednego zakonnika Romana K. i pięć osób postronnych, czyli najprawdopodobniej członków rodzin zbuntowanych sióstr, którzy akurat je odwiedzali.
Komornik w asyście policjantów pojawił się w klasztorze w Kazimierzu Dolnym tuż po godz. 9. Ksiądz Mieczysław Puzewicz, rzecznik kurii lubelskiej, który także wszedł do budynku klasztoru, mówił, że to, co zobaczył, kojarzyło mu się tylko z jednym. - Te zachowania przypominały sektę - stwierdził. Opowiadał, że kobiety były pod wpływem silnej manipulacji. Były odcięte od świata, wpadły w amok i zaczęły śpiewać.
Wszystkie byłe zakonnice z klasztoru w Kazimierzu Dolnym zostaną przesłuchane - zapowiedziała rzecznika Prokuratury Apelacyjnej Ewa Piotrowska. Dla dobra sprawy przesłuchania betanek będą prowadzić prokuratorki w obecności pań psycholog.
Składania zeznań odmówił ojciec Roman. Prokuratura postawiła byłemu zakonnikowi zarzut naruszenia miru domowego. Mimo to nie będzie wniosku o areszt. Te same zarzuty mają też zostać postawione b. przełożonej zgromadzenia betanek. Lekarz, który badał siostrę Jadwigę nie wyraził zgody na jej przesłuchanie. Kobieta nie chciała jechać do szpitala. Zostanie przewieziona do domu swojej rodziny.