Prokuratura wytknęła Władysławowi Szczeklikowi kontakty z głównym świadkiem oskarżenia. Policjant nie pozostał dłużny.
Sąd rozpatrywał apelację prokuratury od wyroku uniewinniającego policjanta. Sprawa ciągnie się już siedem lat. Były komendant powiatowy policji w Białej Podlaskiej był oskarżony o branie pod koniec lat 90. łapówek od właściciela lombardu Pawła P. Był wówczas szefem wydziału przestępczości gospodarczej w Komendzie Miejskiej Policji w Lublinie. Prokuratura uważała, że ma dowody, że Szczeklik sprzedawał za sprzęt RTV informacje o planach policji.
Byłego komendanta obciążał Piotr K., ale pod koniec procesu się z tego wycofał. Okazało się też, że właściciel lombardu był nad morzem w czasie, gdy według prokuratury miał dawać Szczeklikowi łapówki.
Prokuratura, domagając się uchylenia wyroku wytknęła, że Szczeklik pod koniec swego procesu kontaktował się z Piotrem K., świadkiem oskarżenia, który zmienił zeznania. - Kontaktowałem go z dziennikarzami, pytałem, czy stawi się na przesłuchania - tłumaczył wczoraj policjant. Piotr K. pokazał mu też mieszkanie przy ul. Narutowicza w Lublinie, w którym, jak twierdził, spotykał się z prokuratorem w sprawie obciążenia oskarżonego.
- Sprawdziłem. To mieszkanie należy do policjanta - ujawnił Szczeklik.
Były komendant domaga się utrzymania uniewinniającego wyroku. Sąd Okręgowy ogłosi orzeczenie w przyszły wtorek.