Choć prokuratura wszczęła śledztwo, to poseł Janusz Palikot nie wycofuje się z nazwania Lecha Kaczyńskiego chamem.
- Moją intencją nie było obrażanie pana prezydenta, tylko nazwanie rzeczy po imieniu. Pan prezydent przesłuchując ministra spraw zagranicznych zachował się w sposób chamski i nic na to nie poradzę - powiedział w czwartek w Lublinie Janusz Palikot.
- Możemy mówić, że się zachował nieelegancko, ale i tak wszyscy wiemy, co to znaczy. Poniżać kogoś drugiego, pozbawiać go jego podmiotowej godności, to zachować się w sposób chamski wobec tego człowieka i takie było zachowanie pana prezydenta, który nie miał w dodatku odwagi przeprosić za to opinii publicznej - dodał poseł.
Palikot stwierdził też, że Kancelaria Prezydenta nie odniosła się do publikacji tygodnika Polityka z 16 sierpnia, który zamieścił kopie dokumentów z opublikowanej w internecie teczki Lecha Kaczyńskiego z IPN dotyczących stanu jego zdrowia, m.in. lekarstw przepisywanych prezydentowi w latach 80-tych.
- Są tam silne środki psychotropowe, które podaje się w stanach głębokiej nerwicy, a także osobom chorym na schizofrenię i paranoję. W stosunku do tej informacji zamieszczonej przez Politykę, która wydrukowała receptę, nie ma żadnego komentarza ze strony Kancelarii pana prezydenta. Niech to będzie też za podsumowanie jego nonszalanckiej wizyty w Gruzji - powiedział Palikot.