Lubelscy prokuratorzy niezbyt przejęli się nakazem swego zwierzchnika ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, by surowiej traktować pijanych kierowców. W ciągu dwóch tygodni odebrali im tylko pięć samochodów. Prokurator apelacyjny zarządził kontrolę, która ma wyjaśnić, dlaczego tak mało.
Prokuratorzy tłumaczyli się, że w pierwszych dniach obowiązywania instrukcji Ziobry policjanci nie znali procedur prowadzących do zabezpieczenia samochodów. Nie wiedzieli na przykład, co robić, gdy auto należało do kilku właścicieli. Dodatkowy problem pojawiał się, gdy za kierownicą siedział obcokrajowiec. W kilku innych przypadkach prokuratorzy nie chcieli zabezpieczać samochodów, bo ich zdaniem były niewiele warte.
– Prokurator apelacyjny doszedł do wniosku, że wykonanie polecenia ministra przebiegło źle, a niektóre z tłumaczeń prokuratorów budziły wątpliwości – mówi Ewa Piotrowska, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. – Dlatego polecił zbadanie każdego przypadku, w którym nie zabezpieczono samochodu.
Minister Ziobro polecił też prokuratorom walczyć w sądach o wyższe kary dla pijanych kierowców. Mają występować o wysokie kary finansowe, podawanie nazwisk skazanych do publicznej wiadomości, odebranie prawa jazdy na maksymalny okres. Jak takie wnioski potraktują sędziowie, okaże się dopiero przy wydawaniu wyroków.
Na razie nie widać, aby zapowiedziami surowych kar przejęli się sami kierowcy. Tylko w niedzielę policja zatrzymała ponad 70 pijanych kierowców. (dj)