Pan Paweł przyszedł do komendy w Opolu Lubelskim, by dmuchnąć w alkomat przed powrotem do Gdańska. Dyżurny odmówił. - Nie ma obowiązku - tłumaczą w Opolu. - Ale jest zdrowy rozsądek - mówi rzecznik komendy wojewódzkiej.
W poniedziałkowy poranek pan Paweł postanowił się zbadać alkomatem w komendzie w Opolu Lubelskim. Według niego dyżurny odmówił.
- Powiedział, że nie jestem sprawcą żadnego zdarzenia, więc nie ma podstawy do badania. Poza tym, teraz może wyjść mi zero, a po jakiejś kolizji trafiłbym na badania krwi i tam wynik mógłby być inny, a on nie chce za to brać odpowiedzialności.
Pan Paweł wrócił do samochodu, dziewczyna zawiozła go do Puław. Oficer dyżurny tamtejszej komendy nie miał żadnych oporów. Alkomat pokazał 0,0, a gdańszczanin siadł za kierownicą wyręczając zestresowaną dziewczynę.
- Raz na pół roku stacjonarny alkotest idzie do legalizacji. Dlatego nie było czym badać - wyjaśnia mł. asp. Jerzy Strawa. - Poza tym, nigdzie nie ma w przepisach, że mamy obowiązek zbadać każdego, kto się zgłosi. Na dodatek, trzeba by ściągać alkotest z jakiegoś patrolu.
• Dyżurny postąpił dobrze?
- My nie mamy dużo patroli. Były tylko dwa na mieście. Dziś po południu sprawdziliśmy, czy w Lublinie kierowca mający podobny problem może liczyć na pomoc policji. Odwiedziliśmy anonimowo Komisariat II Policji przy ul. Walecznych. Dyżurny bez żadnego pytania przyniósł urządzenie.
- Owszem, nie ma obowiązku badać każdego, kto się zgłosi, ale żaden przepis nam tego nie zabrania. a jest jeszcze zdrowy rozsądek, który podpowiada, by dyżurny użyczył alkomatu - przyznaje Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji. W długi weekend taka pomoc może nawet uchronić życie wielu osób.
- Dlatego jeśli ktoś ma wątpliwości co do swojej trzeźwości, niech zgłosi się do nas. Wręcz jest to wskazane.