Zwłoki 58-latka znaleziono w niedzielę w drewnianym domu przy stacji PKP w podlubelskiej Kozubszczyźnie. W tej sprawie zatrzymano żonę ofiary. Kobieta miała 2,2 promila alkoholu we krwi.
- Mężczyzna leżał na łóżku w swoim domu. Miał rany cięte i kłute nogi – informuje podkom. Andrzej Fijołek, z biura prasowego KWP w Lublinie. Wszystko wskazuje na to, że bezpośrednią przyczyną jego śmierci było wykrwawienie. Nieoficjalnie mówi się, że 48-letnią żonę mężczyzny sąsiedzi widzieli w niedzielę na wsi, gdy biegała od domu do domu krzycząc „zaje.. łam go”.
Ponieważ nie wyglądało to jak żart to oni powiadomili o zdarzeniu pogotowie, a ratownicy wezwali policję. We wtorek zostanie przesłuchana w prokuraturze. 58-latek z żoną do Kozubszczyzny przeprowadzili się niedawno z Lublina. Mieszkali w domu, w którym nie było wody ani prądu.
Jak mówią sąsiedzi małżonkowie nie płacili rachunków, bo nie pracowali. Wszystkie pieniądze wydawali na alkoholu. Gdy wypili w ich domu dochodzić miało też do awantur. - W tym roku nie przeprowadzaliśmy tam jednak żadnych interwencji – przyznaje Fijołek. – W rodzinie nie było też założonej niebieskiej karty.