Rozpoczęły się podręcznikowe żniwa. Za sprzedaż książek zabrali się nawet nauczyciele. Tymczasem księgarze oskarżają placówki oświatowe, handlujące książkami, o nieuczciwą konkurencję. Rodzice jednak są zadowoleni z możliwości tańszych zakupów.
W czerwcu nauczyciele z tej szkoły zebrali pieniądze od rodziców na podręczniki.
Wszystkie tytuły pochodziły z wydawnictwa WSiP, które przesłało książki. O tym, że wiele szkół korzysta z możliwości bezpośredniego sprowadzania książek z wydawnictw świadczy m.in. to, że w tym roku znikły z rynku trzy duże hurtownie podręczników.
- Tajemnicą poliszynela jest, że wydawnictwa dają szkołom różne ''fanty'', a nauczycielom lub dyrektorom ''odsyp'' za wybór właśnie ich oferty mówi - Piotr Miszczuk, dyrektor lubelskiej hurtowni WKRA. - A przecież taka działalność prowadzi do powstawania szarej strefy. Rozumiem trudną sytuację finansową oświaty, chęć dodatkowego zarobku przez nauczycieli, ale nie poprzez zdobywanie nie opodatkowanych pieniędzy.
Nie powiodła się próba wyeliminowania pośredników handlu książkami, podjęta przez powstałą na początku czerwca internetową firmę ''Klasa SA''. Grupa Wydawców Prywatnych opublikowała w Internecie swoje stanowisko, w którym odmówiła poparcia i uczestnictwa w jej programie. - Wszystkie wydawnictwa prywatne przekazują nauczycielom i szkołom znaczną ilość gratisowych książek w formie promocji. Szkoły ponadto otrzymują od nas 10 lub 15 proc. rabatu na nasze podręczniki, które mogą przeznaczyć na wzbogacenie biblioteki szkolnej - tłumaczą wydawcy.
W lubelskiej księgarni ''Eureka'' mówią: - Byłoby dobrze, gdyby wydawcy dostrzegli, że książki sprzedają się w księgarniach przez okrągły rok, a kontaktu księgarza z klientem nic nie zastąpi.