Sytuacja finansowa policji jest katastrofalna, a będzie jeszcze gorzej. Według projektu przyszłorocznego budżetu dostanie ona o 20 procent mniej pieniędzy na bieżące wydatki. Już teraz brakuje środków dosłownie na wszystko. Prawdopodobnie wielu policjantów odejdzie
ze służby ze względów ekonomicznych.
- Sytuacja jest katastrofalna - mówi insp. Ryszard Pachuta, komendant miejski policji. - Od trzech lat dostajemy coraz mniej pieniędzy. Żadne zakupy nie wchodzą w rachubę, a o remontach to nawet nie marzę.
Według projektu budżetu na 2002 rok płace zostaną zamrożone na poziomie tegorocznych pensji. W projekcie budżetu nie ujęto świadczeń gwarantowanych w ustawie o policji, takich jak gratyfikacje urlopowe, "remontówki” i tzw. mundurówki. Nie zostałyby zmienione jedynie zasady wypłat "trzynastek”
Komendanci od dawna wprowadzają radykalne oszczędności. Limitowane jest nie tylko paliwo (30 litrów miesięcznie na jeden radiowóz). W każdym komisariacie jest tylko jeden telefon z wyjściem na miasto. Na wielu komisariatach wyposażenie pomieszczeń finansują sami policjanci. Jak mówią, często z zażenowaniem przyjmują interesantów. - Wstyd zaprosić na rozklekotany stołek - mówi jeden z funkcjonariuszy. - Ale nie to jest najważniejsze. Jak wytłumaczyć komuś, że nie możemy pojechać na interwencję, bo zabrakło benzyny w radiowozie?
Czy oznacza to, że niedługo policjanci znikną z lubelskich ulic? - Nie zakładam aż tak czarnego scenariusza - mówi komendant Pachuta. - Nie zamkniemy się w komisariatach.
Odejście ze służby zapowiada wielu policjantów. - Nieoficjalnie mówi się o 15 tys. funkcjonariuszy ze 100 tys. policjantów - wyjaśnia Adam Chyliński, wiceprzewodniczący Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów KMP w Lublinie. - Wielu z nich to doświadczeni pracownicy. Taką lukę byłoby trudno zapełnić.
Policja ma długi. Mówi się o kwocie 150-200 milionów. Tyle wynoszą zobowiązania policji wobec wierzycieli. - Policjanci są w stanie jeszcze to wszystko wytrzymać - mówi Waldemar Połylczuk z NSZZ Policjantów KMP. - Niedługo może jednak dojść do niekontrolowanego wybuchu protestu.
Według związkowców przyczyna finansowej zapaści policji nie tkwi jedynie w złej sytuacji polskiej gospodarki. Uważają, że pieniądze dla policji mają skomplikowany obieg. - Kiedyś szły bezpośrednio z Komendy Głównej i jakoś to funkcjonowało - argumentuje A. Chyliński. - Teraz muszą "poleżeć” u wojewody lub starosty. Od dłuższego czasu nie możemy doczekać się zmiany w Ustawie o policji.