Mijanie się z prawdą, złamanie przepisów antykorupcyjnych, niejasne powiązania personalne i finansowe. Witold Danielewicz odchodzi w niesławie po ponad 20 latach kierowania Domem Muzyki w Kraczewicach.
– Pod względem artystycznym dyrektor spisywał się bardzo dobrze. Pod względem finansowym działał fatalnie. Został odwołany we wtorek – poinformował wczoraj Arkadiusz Bratkowski, członek Zarządu Województwa z PSL.
– Piszemy zawiadomienie do prokuratury – mówi marszałek województwa Krzysztof Grabczuk.
Kontrolerzy z urzędu sprawdzający podlegający samorządowi województwa Dom Muzyki złapali się za głowę. Lista nieprawidłowości dotyczy lat 2006–2008 i jest długa.
•Dyrektor Danielewicz twierdził, że działalność placówki ma charakter edukacyjny i nie przynosi dochodów. Ale mogła przynosić, bo Stowarzyszenie Musica Antiqua (Danielewicz był tam wiceprezesem, a jego żona szefową) dostawało pieniądze za koncerty. Zgodnie z umową miało przekazywać je na konto Domu. Ale tego nie robiło. Placówka straciła przynajmniej 76 900 zł.
•Danielewicz nie mógł zasiadać we władzach tego Stowarzyszenia, bo prowadzi ono działalność gospodarczą. Złamanie ustawy antykorupcyjnej oznacza utratę stanowiska.
•Dyrektor poświadczył też nieprawdę, bo Stowarzyszenie nie poniosło kosztów organizacji koncertu w Poniatowej (wpisał 4 tys. zł). Na dodatek zawierał z żoną umowy o dzieło i m.in. za opracowanie scenariusza czy koncepcję artystyczną koncertów zapłacił jej ponad 9 tys. zł.
•Kontrolerzy zauważyli wreszcie, że Dom wbrew statutowi nie prowadzi zespołów wokalnych i instrumentalnych. W tej sytuacji wątpliwy sens miało utrzymywanie parku i pałacu, w którym mieści się placówka (roczny koszt to średnio 291 tys. zł), skoro jego wykorzystanie na obozy szkoleniowo-rekreacyjne, koncerty i inne imprezy było znikome. Nie miało też sensu utrzymywanie etatu garderobianej (10-letni koszt wynagrodzeń to 91 tys. zł)
– Dyrektor jest od poniedziałku na urlopie, wraca po 7 sierpnia – usłyszeliśmy w Domu Muzyki w Kraczewicach. – Pani Danielewicz będzie w pracy najwcześniej w przyszłym tygodniu. Przekażę, że pan prosił o kontakt – obiecała pracownica Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Poniatowej. Dyrektor zostawił wiadomość, że nie ma teraz czasu na rozmowę.