Dzisiaj na terenie całego kraju, w tym województwa lubelskiego, członkowie Związku Zawodowego Pracowników PKS rozpoczynają akcję protestacyjną. Powodem jest dramatyczna sytuacja finansowa przedsiębiorstw, nierealizowanie przez rząd refundacji strat z tytułu ustawowych ulgowych i szkolnych przejazdów.
Związkowcy za złą sytuacją PKS obarczają rząd oraz wojewodów. Uważają, że prowadzona przez nich polityka może doprowadzić do upadku przedsiębiorstw, pozbawienia miejsc pracy ich pracowników, a w konsekwencji doprowadzić do paraliżu komunikacyjnego kraju.
Spór między członkami związku PKS a Urzędem Marszałkowskim trwa od pół roku. Głównym jego powodem jest uchwała z dn. 11 maja br. dotycząca wprowadzenia opłat za korzystanie z przystanków na drogach wojewódzkich. Opłaty te wynoszą 17 gr za przystanek położony na drodze w miejscowości będącej siedzibą gminy lub powiatu oraz 14 gr za jeden wjazd na przystanek położony na innych drogach. Związkowcy uważają, że wprowadzenie tych opłat w skali rocznej będzie kosztowało ich od 300 do 450 tys. zł.
- Oznacza to likwidację stanowisk pracy, wzrost bezrobocia w przedsiębiorstwach, a przede wszystkim wzrost cen biletów. W czerwcu w trakcie poprzedniego protestu złożyliśmy specjalną petycję do marszałka, w której domagaliśmy się zniesienia nałożonych opłat oraz odwołania koordynatora ds. transportu Urzędu Marszałkowskiego. Do dnia dzisiejszego nie została ona zrealizowana - mówi Marek Walawender, przewodniczący komitetu protestacyjnego. - Marszałek ustosunkował się pisemnie do tej petycji. Napisał m.in., że nie widzi powodów anulowania uchwały, gdyż jego zdaniem zarząd województwa i zarząd dróg działają bez zarzutu.