Pod Puławami, na krajowej "12, zostanie wkrótce zamontowany pierwszy w regionie rejestrator przejazdu na czerwonym świetle. Za kilka miesięcy zadebiutuje odcinkowy pomiar prędkości, a do końca roku pojawią się cztery nowe fotoradary
- Instalację systemów zaczniemy na przełomie stycznia i lutego - mówi Łukasz Majchrzak, rzecznik Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), działającego w ramach Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
System składa się z kamer i czujników. Rozpoznaje numery pojazdu, który przejeżdża na czerwonym świetle i filmuje wykroczenie. Co ważne - nie będzie poprzedzony znakiem drogowym "kontrola prędkości”, ale procedura nakładania mandatów będzie taka sama, jak w przypadku fotoradarów.
Z wyboru Anielina zadowoleni są puławscy policjanci. - Na tym skrzyżowaniu bardzo często dochodzi do wypadków, także śmiertelnych, właśnie z powodu ignorowania sygnalizacji świetlnej. Kierowcy tłumaczyli, że nie widzieli światła albo nie zauważyli skrzyżowania, a jest ono przecież bardzo dobrze oznaczone - mówi podkom. Marcin Koper, rzecznik policji w Puławach. I dodaje: Naszym zdaniem wybór tego miejsca jest optymalny pod kątem poprawy bezpieczeństwa.
Drugą nowością jaką na przełomie I i II kwartału szykuje w naszym regionie Inspekcja Transportu Drogowego, jest odcinkowy pomiar prędkości. Ten system pojawi się w Łuszczowie, na drodze 82. - Prędkość będzie mierzona na odcinku 2,9 km - dodaje Łukasz Majchrzak.
Działanie systemu polega na pomiarze średniej prędkości na wybranym fragmencie drogi. Kamery zarejestrują wjazd i wyjazd pojazdu z monitorowanego odcinka. Jeżeli kierowca za szybko minie punkt rozpoczęcia pomiaru, nie oznacza to, że automatycznie dostanie mandat. O ile resztę kontrolowanej trasy przejedzie z mniejszą od wymaganej prędkością, to mu się upiecze. Odcinek będzie oznakowany tablicami ostrzegającymi o pomiarze prędkości.
To nie koniec nowości. Do działających dziś w województwie 20 fotoradarów dojdą kolejne cztery. - Zostaną zamontowane do końca tego roku. Na razie nie podajemy lokalizacji, bo do czasu instalacji może się wiele zdarzyć, np. rozpocznie się remont drogi, co uniemożliwi ustawienie masztu i uruchomienie urządzenia - kończy Majchrzak.