Przypomnijmy. Kurczuk przyszedł we wrześniu do Andrzeja Mielcarka, redaktora naczelnego Dziennika. W rozmowie zagroził, że jeśli gazeta nie przestanie publikować nieprzychylnych SLD tekstów, spowoduje, że reklamodawcy przestaną się w Dzienniku ogłaszać. Mielcarek rozmowę nagrał i sprawa trafiła do prokuratury.
W przyszłym tygodniu przesłuchane zostaną kolejne osoby z naszej redakcji.