Kilkuset nowych członków przybyło w minionym roku lokalnym strukturom Prawa i Sprawiedliwości. Po zmianie władzy w samorządzie legitymacje partyjne oddają za to działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Według danych przekazanych Polskiej Agencji Prasowej przez kierownictwo PiS, w całym kraju od 26 marca do 12 grudnia do partii zapisało się 4313 osób, a opuściło ją 145. Przedstawiciele partii nie dysponują jeszcze szczegółowymi danymi jak to wygląda w samym województwie lubelskim.
– Na dziś trudno o precyzyjną odpowiedź, bo na każdym kolejnym posiedzeniu zarządu okręgu, które odbywają się średnio co miesiąc, przyjmujemy deklaracje nowych członków. W tym roku mogło ich być ok. 80 – mówi Dariusz Litwiniuk, sekretarz struktur PiS w okręgu bialskim.
– Mamy niespełna 1900 członków. W ubiegłym roku przyjęliśmy 200 nowych, ale 240 osób utraciło członkostwo, głównie w wyniku nie opłacania składek członkowskich. To procedura określona w statucie partii – mówi nam Marek Krakowski, sekretarz struktur PiS w okręgu wyborczym nr 6, obejmującym dawne województwo lubelskie. I przekonuje: – To nie jest tak, że masowo zaczęli zgłaszać się do nas nowi członkowie. Te liczby w obu przypadkach są podobne, jak w latach ubiegłych.
Z danych ogólnopolskich wynika, że szóste co do wielkości struktury PiS są w Lublinie, gdzie legitymacją partyjną może pochwalić się 365 osób. To tyle samo co w Łodzi, a mniej niż w Warszawie (1126), Bydgoszczy (510), Krakowie (507), Wrocławiu (374) i Poznaniu (366).
Najwięcej rezygnacji w ostatnich miesiącach zanotowano natomiast w powiecie ryckim. Tam z partią rządzącą pożegnało się 28 osób. – To trochę nasza „zasługa”. Wygasiliśmy członkostwo osób, które nie opłacały składek i z którymi od dłuższego czasu nie było kontaktu. Na tej liście były też cztery osoby nieżyjące – mówi Leszek Kowalczyk, szef powiatowych struktur PiS w Rykach.
PSL straciło najwięcej?
Danych dotyczących aktualnej liczby aktywnych sympatyków nie otrzymaliśmy z PSL. Według wyników kampanii sprawozdawczo-wyborczej z 2016 roku w Lubelskiem miało ono ponad 13 tys. członków. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to ugrupowanie po ubiegłorocznych wyborach samorządowych straciło najwięcej.
– Są spore ruchy. Część osób rezygnuje z członkostwa, niektórzy wręcz czują się do tego zmuszeni, by zachować pracę. W ostatnich tygodniach wpłynęło ok. 30 rezygnacji, głównie były to osoby pracujące w urzędzie marszałkowskim. W połowie roku mieliśmy podobną sytuację, gdy Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych przechodził pod nadzór państwowego przedsiębiorstwa Wody Polskie. Wtedy odeszło kilkanaście osób – słyszymy od jednego z ludowców.
PO w regionie lubelskim rok 2017 kończyła z liczbą 2597 członków. Na koniec grudnia 2018 roku było ich 2535, czyli o 62 osoby mniej. – Nie ma mowy o masowych odejściach. Przy takich strukturach ubytek kilkudziesięciu osób w ciągu roku jest naturalny i trudno wskazać konkretną przyczynę – twierdzi Wojciech Wilk, sekretarz lubelskiej PO.
Zawirowania w centrali Nowoczesnej nie miały wpływu na stan liczebny tej partii w województwie lubelskim, w którym nie ma ona swojego przedstawiciela w Sejmie. Na koniec grudnia regionalne struktury liczyły 129 osób. – W minionym roku mieliśmy jedenaście rezygnacji i pięć nowych przyjęć – informuje Maja Zaborowska, szefowa Nowoczesnej w Lubelskiem.
Znajdujący się poza parlamentem, za to mający jednego radnego w sejmiku województwa Sojusz Lewicy Demokratycznej w województwie lubelskim ma ok. trzy tysiące działaczy z legitymacją partyjną. – Od około półtora roku ta liczba jest stabilna. W ostatnim czasie, poza naturalnymi przypadkami, nie mieliśmy nagłych rezygnacji – twierdzi Piotr Zawrotniak, wiceprzewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD w Lublinie.