z kolegami ze zwycięstwa (Fot. PAP/AP Thoma
Dwa gole Ronaldo w finale piłkarskich mistrzostw świata pogrążyły Niemców. W walce o trzecie miejsce lepsi od Koreańczyków byli
Piłkarze Brazylii wywalczyli wczoraj mistrzostwo świata, wygrywając w finale koreańsko-japońskiego turnieju 2:0 z Niemcami. Obydwa gole na stadionie w Jokohamie strzelił niezawodny Ronaldo
Brazylijczycy odzyskali tytuł po ośmiu latach. Poprzednio triumfowali w 1994 r. w USA, zwyciężając w finale Włochów rzutami karnymi. Przed czterema laty Canarinhos również wystąpili w finale, jednak zostali zdeklasowani przez Francuzów (0:3).
W obydwu spotkaniach grał Brazylijczyk Cafu, który wczoraj, jako kapitan zespołu, odebrał Puchar Świata z rąk Josepha Blattera - prezydenta FIFA. Cafu jest jedynym piłkarzem w historii, który zagrał w trzech kolejnych meczach finałowych.
Nasi zachodni sąsiedzi - mimo wczorajszej porażki - wracają do kraju z podniesionymi głowami, bo reprezentacja Niemiec nie należała do ścisłego grona faworytów mistrzostw. W finale grała bardzo dobrze, nie miała jednak w składzie tak fenomenalnych piłkarzy jak Ronaldo czy Rivaldo. Ten drugi zagrał wprawdzie słabiej niż zwykle, ale był współautorem obydwu goli strzelonych przez swego kolegę z reprezentacji.
Trzecie miejsce w tegorocznych mistrzostwach zdobyli rewelacyjni Turcy, wygrywając w sobotę 3:2 z Koreą Południową - również rewelacją turnieju, która jednak przejdzie do futbolowej historii w niesławie, po tym jak "za uszy” wciągnęli ją do półfinału sędziowie.
• Więcej o mistrzostwach w dodatku drukowanym sport