Zdążył otworzyć drzwi. Na ramieniu miał plecak z pieniędzmi. Nagle otrzymał silny cios w głowę. Krew popłynęła także na atakującego, który nadal bił ofiarę. Drugi sprawca wyrwał mu plecak. Wtedy zaczęli uciekać.
– Wychodziłem ze sklepu. Zauważyłem dwóch biegnących mężczyzn. Jeden trzymał w ręku plecak i zakrwawione zawiniątko. Za nimi wybiegł trzeci, zakrwawiony. Krzyczał: – Złodzieje! To napad! Ruszyłem za nimi w pościg na moim rowerze – mówił policji świadek zdarzenia.
Sprawcy się rozdzielili. Rowerzysta pojechał za tym, który trzymał plecak. Na ul. Andersa zajechał mu drogę. Ścigany odrzucił zawiniątko i plecak, ale nie mógł już uciekać. Obezwładnili go kierowcy taksówek z pobliskiego postoju. Dołączył do nich patrol Straży Miejskiej. Drugi z napastników uciekał ul. Szczepanowską. Natknął się na policjanta. Na widok funkcjonariusza zaczął biec w drugą stronę. Policjant ruszył za nim i złapał bandytę.
Właściciel kantoru trafił do szpitala. Miał rozciętą głowę, wielkiego guza na potylicy i mocno krwawił.
Zatrzymani sprawcy, to obywatele Ukrainy w wieku 29 i 37 lat. Podczas napadu posługiwali się kauczukowym młotkiem do układania bruku.
To trzeci w ciągu 6 lat napad na kantor w tym mieście. Ostatni miał miejsce w ub. roku w tym samym miejscu. Sprawcy poprzednich nie zostali ukarani. Podejrzewano o to m.in. obywatela Ukrainy, którego zatrzymano i którego rozpoznała pracownica kantoru. Miał mocne alibi i teraz domaga się od skarbu państwa odszkodowania za niesłuszne aresztowanie.
– Rozważamy, jak podziękować ludziom za okazaną pomoc? Jak ich nagrodzić? – mówi Roman Bodziacki – komendant powiatowy policji w Tomaszowie Lub.