Od kilku lat w centrum Zakrzówka - naprzeciw kościoła - rośnie góra śmieci.
O dzikim wysypisku wie prawie każdy mieszkaniec Zakrzówka. Nikomu w okolicy nie przeszkadza, że parkuje samochody na górze śmieci. A tych przybywa za każdym razem, kiedy na cmentarzu przepełnią się pojemniki. Wtedy śmieci lądują na placu obok kościoła. Co jakiś czas przyjeżdża wywrotka z piachem lub ziemią, a potem do pracy wkracza spychacz i wszystko równa. Z czasem nie będzie widać z czego został zrobiony parking. Sprawa jest o tyle poważna, że kilkadziesiąt metrów dalej płynie Bystrzyca.
Według mieszkańców i samorządowców to miejscowy ksiądz dziekan Ryszard Sołtys nakazał wysypywanie tam śmieci. Ksiądz jednak nie chce z mediami rozmawiać.
Próbowaliśmy sprawą zainteresować Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz urzędników Starostwa Powiatowego w Kraśniku. Bezskutecznie. Dowiedzieliśmy się, że to nie leży w ich kompetencjach. Instytucje wskazują gminę jako władną do załatwienia sprawy.
O sprawie od lat wiedzą władze gminy, ale nie chcą się do tego wtrącać i udają, że problemu nie ma. Gmina w wielu sprawach nie może dojść do porozumienia z księdzem dziekanem.
- Myślałem, że już nie ma tego problemu, spróbujemy się sprawą zająć, ale trudno rozmawia się z tym księdzem - wyjaśnia Mariusz Widomski, zastępca wójta gminy Zakrzówek.
Tylko Powiatowy Inspektor Sanitarny z Kraśnika wyraził większe zainteresowanie problemem.
- Pierwszy raz o tym słyszę. Wprawdzie wysypiska to nie moja sprawa, ale w najbliższych dniach skieruję tam swoich ludzi i przyjrzymy się temu problemowi - zapewnia Ryszard Wilczek.
Do sprawy wrócimy.