Kamień w miejscu egzekucji upamiętni zabitych - tak zadecydowali poniatowscy radni.
Rada Miejska w Poniatowej chce wznieść pomnik - kamienny obelisk - dla upamiętnienia masowej egzekucji Żydów w hitlerowskim obozie w Poniatowej. - Pomnik stanie w miejscu, gdzie Niemcy spalili zwłoki pomordowanych - mówi radny Jerzy Dębicki.
Projekt pomnika jest już gotowy. - Zapłaciliśmy za niego 6 tys. zł. Mamy też pozwolenia na budowę oraz kamień, który dostaliśmy od darczyńcy. Teraz potrzebujemy 12 tys. zł, żeby zrobić tablicę pamiątkową - przekonuje Krystyna Zielińska, przewodnicząca Rady Miasta w Poniatowej. - Dlatego piszemy w tej sprawie do wszystkich instytucji, m.in. do Rady Ochrony Pamięci Walk
i Męczeństwa.
Radni przyznają, że pojawił się też konkurencyjny projekt, ale nie zyskał on ich akceptacji. - Mieszkaniec Poniatowej, Artur Podgórski chce stworzyć mauzoleum z podziemnymi korytarzami. Nie mamy na to pieniędzy, a poza tym nie ma na to przyzwolenia społecznego. Na naszej tablicy znajdą się wszyscy pomordowani: Rosjanie, Romowie, a jego projekt uwzględniał jedynie ofiary żydowskie - tłumaczy Dębicki.
W mieście są już trzy pomniki upamiętniające pomordowanych w obozie pracy: za byłymi zakładami EDA, pomnik przed zakładami z 1958 r. oraz kolejny w mieście upamiętniający wszystkich pomordowanych. Na żadnym jednak nie są wymienione narodowości ofiar.
- Czwarty pomnik powstaje tylko dlatego, że nalega na niego pan Podgórski. Chcieliśmy w ten sposób przystopować to wielkie muzeum, które chciał zrobić. Społeczeństwo nie zaakceptowałoby tego - uważa Zielińska.
- Kamień, który proponują radni jest niestosowny do upamiętnienia 15 tys. ofiar. Mój projekt jest blokowany przez radnych. Dlatego zamierzam zrobić referendum - zapewnia Artur Podgórski, prezes Fundacji "Ars Vivendi”.
Do jego przeprowadzenia musi zebrać ponad tysiąc podpisów.