Opozycja żąda głowy starosty z PSL, a koalicjant wyjaśnień. Burza rozpętała się po tym, jak napisaliśmy o poważnych zarzutach wobec najważniejszych osób w powiecie opolskim.
W piątek w Dzienniku Wschodnim napisaliśmy, że starosta opolski Zenon Rodzik i członek Zarządu Powiatu Andrzej Rozwód (obaj PSL) wykorzystywali pracowników zarządu dróg do robót na swoich prywatnych działkach. Nie tylko w godzinach pracy, ale również w wolne soboty. Drogowcy twierdzą, że u starosty - w ramach godzin pracy w Zarządzie Dróg Powiatowych i bez dodatkowej zapłaty - wozili m.in. ziemię i piach oraz równali teren. Rozwodowi mieli przywozić słupy telefoniczne ze stacji PKP w Karczmiskach do gospodarstwa w miejscowości Kąty, kopali fundamenty i podpiwniczenia pod budynek mieszkalny, dół pod szambo. Robili drogę dojazdową do garażu oraz wyrównywali drogę dojazdową do posesji. Zarówno Rodzik, jak i Rozwód zaprzeczają tym zarzutom. Zgodnie z poleceniem przełożonych drogowcy w karty pracy wpisywali wykonywanie innych zadań, np. usuwanie ubytków w poboczach czy odkopywanie przepustów itp.
W powiecie opolskim PSL rządzi razem z PiS. - Nasz klub czeka na wyjaśnienia na jutrzejszej sesji Rady Powiatu. Dopiero wtedy zdecydujemy, co dalej. Wcześniej spotkamy się w swoim gronie - podkreśla Janusz Gąsior, wicestarosta (PiS). Przewodniczący Rady Powiatu Bogdan Kuta (PiS) wystosował już pismo do starosty z prośbą o ustosunkowanie się do zarzutów.
- Słuszny jest również pomysł powołania specjalnej komisji, która zbadałaby sprawę - uważa Gąsior. Opozycja nie ma wątpliwości. - Protestujemy przeciwko takim praktykom. Nie ma zgody na prywatę. Będziemy się starali odwołać starostę - zapowiadają radni opozycji.
A starosta nie widzi powodu, dla którego miałby odejść ze stanowiska. - Niby dlaczego? Poza tym, jeśli ktoś ma jakieś zarzuty, to powinien z nimi pójść do prokuratury - kwituje Zenon Rodzik.