Wczoraj w autobusie MPK funkcjonariusze Straży Granicznej zatrzymali mężczyznę. Zdaniem świadków grozili mu bronią. - To nie było przypadkowe zatrzymanie - mówi
rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału SG.
Wyjęli broń i wycelowali w głowę zatrzymanego. Kiedy jeden z przechodniów próbował sfilmować całe zdarzenie telefonem komórkowym uzbrojony mężczyzna pogroził mu pistoletem. Ktoś wezwał policję.
- Przyznaję, że 4 grudnia nasi funkcjonariusze zatrzymali 63-letniego mieszkańca Lublina Mieczysława G. - mówi ppłk Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Ten mężczyzna zachowywał się wobec nich wulgarnie i agresywnie. Doszło do tego, że musieli go obezwładnić i skuć kajdankami.
Kiedy funkcjonariusze szarpali się z Mieczysławem G., na pomoc mu rzucił się jego syn. To właśnie wtedy jeden ze strażników sięgnął po pistolet krzycząc: "Stój, Straż Graniczna”. Poskutkowało.
- W trakcie zatrzymania mężczyzna wielokrotnie odgrażał się funkcjonariuszom, że użyje wszelkich dostępnych środków oraz "załatwi świadków” na potwierdzenie bezprawności ich działania - dodaje ppłk Wójcik. O zdarzeniu funkcjonariusze SG powiadomili prokuratora rejonowego oraz dyżurnego KMP w Lublinie.
Ppłk Wójcik podkreśla, że to nie było przypadkowe zatrzymanie. Funkcjonariusze dysponowali dostatecznymi informacjami, aby przeszukać mieszkanie Mieczysława G. Znaleźli 157 butelek alkoholu niewiadomego pochodzenia, nalepki z kodami kreskowymi, kartony z tysiącami nakrętek z napisami "Koziołek”, "Lubelska” oraz 63 etykiety z napisem "Finlandia Vodka Of Finlandia”.
Dlaczego do zatrzymania doszło w autobusie? - Funkcjonariusze nie zastali Mieczysława G. Wtedy zaczęli rozglądać się po mieście - tłumaczy Wójcik.
Mężczyzna został przekazany policji. Wyraził już gotowość dobrowolnego poddania się karze w wysokości 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywny.