Szpital Powiatowy w Tomaszowie Lubelskim jest wyjątkiem na Lubelszczyźnie. Wszystkim dostawcom płaci regularnie. Ma nawet pieniądze na inwestycje - rozpoczęto budowę nowego oddziału neurologii i pulmonologii.
O jakiej współpracy mowa? Mianowicie dyrekcja tego szpitala, zdając sobie sprawę, że nie udźwignie ustawowej podwyżki o słynne 203 zł, zawarła z pracownikami takie porozumienie, że nie musi obawiać się lawiny orzeczeń sądowych o egzekucji tych należności. - Nie mamy żadnych zobowiązań wymagalnych, ale mamy zobowiązania wobec pracowników. Chodzi oczywiście o ustawową podwyżkę, którą do tej pory wypłaciliśmy tylko za 9 miesięcy 2001 roku - tłumaczy dyrektor Kaczor. - Uzgodniliśmy z pracownikami, że nie będą egzekwować posiadanych orzeczeń sądowych o wypłaceniu podwyżki, a my zobowiązaliśmy się, że w końcu tę podwyżkę wypłacimy, bo zamierzamy na drodze sądowej domagać się pieniędzy na ten cel od NFZ i skarbu państwa.
Dzięki takiemu układowi, jak informuje dyrekcja szpitala, pracownicy mają po pierwsze pewność, że ich miejsca pracy nie są zagrożone, a po drugie, że co miesiąc dostaną pełne pobory i otrzymają zapłatę za wszystkie dyżury.
Jednak współpraca z załogą czy organem założycielskim to jeszcze za mało, by osiągnąć chociażby mały sukces. Równie ważna jest dyscyplina finansowa, która obowiązuje nawet ordynatorów szpitalnych oddziałów.- Poszczególne oddziały mają swoje budżety, których ordynatorzy muszą ściśle przestrzegać. Chodzi o to, by każdy oddział bilansował się - dodaje dyr. Kaczor.
Oprócz tego, że tomaszowskiemu szpitalowi, jak dotąd, udaje się uniknąć zobowiązań wymagalnych to placówka jeszcze może sobie pozwolić na inwestycje. Mianowicie niedawno rozpoczęto budowę nowego oddziału neurologii i pulmonologii i jak zapewnia dyr. szpitala, jest to możliwie dzięki temu, że starostwo poręczyło placówce 5 mln zł kredytu. To nie jedyna szpitalna inwestycja. W kwietniu br. oddano do użytku nowy budynek, w którym mieści się oddział ratunkowy.
O jakimkolwiek przekształcaniu szpitala w niepubliczną spółkę, w czym pokładają nadzieję niektóre szpitale, w Tomaszowie nie mówi się wcale. - To byłoby dla nas chyba nie najlepsze rozwiązanie. Mogłoby to oznaczać niższy kontrakt z NFZ i redukcję zatrudnienia. Z 850-osobowej załogi pewnie odeszłaby 1/3 albo i więcej - informuje dyr. Kaczor.
Podobnie uważa wicestarosta tomaszowski. - Po co mamy psuć coś, co dobrze funkcjonuje - mówi Karol Łypka, wicestarosta tomaszowski. - Dzisiaj trzeba po prostu działać tak, by nie dopuszczać do zadłużenia szpitala a przecież po to mamy rozum, żeby myśleć, jak to zrobić.