Andrzej Chęć, dyrektor lubartowskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej, złożył rezygnację. Powód - zła współpraca z władzami powiatu.
Wraz z dyrektorem Andrzejem Chęciem z lubartowskiego ZOZ odszedł również Jerzy Portko, jego zastępca ds. administracyjnych. Były już dyrektor o powodach swojej dymisji mówił na ostatniej sesji Rady Powiatu.
- Gdy obejmowałem funkcję, zastałem tzw. spaloną ziemię - stwierdził Andrzej Chęć. - Po roku stanęliśmy na nogi. Sytuacja SPZOZ jest w miarę dobra. Jesteśmy wypłacalni i stabilni finansowo. Powodem mojego odejścia jest niezbyt dobrze układająca się współpraca z organem założycielskim i Radą Społeczną SPZOZ, szczególnie w ostatnich kilku miesiącach.
Początkowo władze powiatu namawiały Chęcia, żeby nie odchodził.
- Zwracam się do dyrektora, by nie unosił się honorem i pozostał z nami - apelował starosta Marian Starownik. - W listopadzie negocjowane są warunki kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, dlatego to nie jest dobry moment na zmianę dyrekcji w naszej służbie zdrowia. Nie dziękuję panu dyrektorowi Chęciowi za dotychczasową pracę, bo on ciągle jest szefem szpitala.
Chęć dymisji nie wycofał. Starostwo wyznaczyło już jego następcę.
- Dyrektor postawił nas pod ścianą - tłumaczy to Starownik. - Usłyszałem, że on absolutnie nie widzi się dalej na stanowisku szefa naszej służby zdrowia. Dlatego lubartowski Zarząd Powiatu przychylił się do jego prośby i rozwiązaliśmy umowę.
Tymczasem rezygnacja kadry kierowniczej SPZOZ Lubartów to nie jedyne zmartwienie władz powiatu i mieszkańców. Na 82 etatowych lekarzy, 64 zadeklarowało, że zwolni się z pracy. Powiedział o tym radnym Andrzej Baryła, ze Związku Zawodowego Lekarzy.
- Jeżeli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie wzrostu wynagrodzenia, to za trzy miesiące te zwolnienia staną się faktem - ostrzegł.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją szpitala i oczekujemy od władz powiatu jasnych deklaracji dotyczących przyszłości naszego zakładu - stwierdził na sesji Rady Powiatu Jacek Banaś, przewodniczący Solidarności w SPZOZ Lubartów. - W tym roku, rozumiejąc trudną sytuację szpitala, powstrzymaliśmy się od strajku.