Tytuł: Lizystrata, komedia antyczna. Autor: Artystofanes. Aktorzy: więźniowie i więźniarki Aresztu Śledczego w Lublinie.
Scena, w której Lizystrata spiera się z Probulosem. Grają Stelka i Darek. - Przeczytałam tę komedię. Zgodziłam się zagrać, nie tylko z powodu nudy więziennej. To jest interesujące - mówi Stelka. - Za co tu jestem? Za pobicie, rozbój.
- Daruś jestem - sceniczny Probulos tryska humorem. - Na początku nie mogłem pojąć, o co w tej sztuce chodzi, ale już się zidentyfikowałem z bohaterem, którego gram. Jest z lekka zblazowany, jak ja. No, oczywiście, że za niewinność tu jestem. Wszystko to pomówienia były. A tak na serio i w skrócie, to za oszustwa.
Do akcji włącza się chór starców. W chórze jest Andrzej. Za kraty trafił za przestępstwa gospodarcze. - Na wolności też byłem aktywny - opowiada. - Teraz pracuję w więziennej bibliotece, gram w sztuce.
24-latek skazany za kradzieże z włamaniem, studiuje swoją kwestię. Gra Kinesjasa. - Swojego imienia nie podam - zarzeka się. - Gram, bo coś pod celą trzeba robić.
Na razie aktorzy zapoznają się z tekstem. Każdego dnia strażnicy przyprowadzają więźniów do świetlicy. Kilka kobiet, kilkunastu mężczyzn. Siadają przy stole. Zapalają papierosy i czytają role. Nad wszystkim czuwa reżyser Łukasz Witt-Michałowski, nagrodzony "Grand Prix” na festiwalu Kontrapunkt w Szczecinie za "Kamienie w kieszeniach”. - Wtedy na festiwalu oglądał mój spektakl psycholog z tego więzienia - opowiada Łukasz. - Zaproponował mi pracę z osadzonymi.
Reżyser mówi, że interesują go tematy, które dzieją się w trudnych do adaptacji miejscach. - Mam też okazję pracować z ludźmi, których na co dzień bym nie spotkał. Wybrałem tę komedię, ponieważ kobiety są w niej odseparowane od mężczyzn. Podobnie, jak w więzieniu - dodaje.
Premiera spektaklu odbędzie się podczas Międzynarodowych Konfrontacji Teatralnych w Lublinie. Potem planowana jest jego prezentacja w więzieniach w całym kraju oraz udział w I Festiwalu Teatrów Więziennych w Warszawie.