Pobieramy się na potęgę. Na wypowiedzenie sakramentalnego "tak" decyduje się coraz więcej mieszkańców Lubelszczyzny.
Najwięcej ślubów - po 340 - udzielono w lipcu i wrześniu. Najstarszym panem młodym był 87-latek, który postanowił dzielić się szczęściem z młodszą o 28 lat wybranką. Coraz więcej mieszkańców Lubelszczyzny żeni się lub wychodzi za mąż za obcokrajowca. Przeważają obywatele Wielkiej Brytanii.
Podobnie często marsza Mendehlssona grają w Zamościu. W tym roku już 617 razy, czyli więcej niż w całym 2006 roku. - Statystykę poprawią jeszcze śluby w grudniu, bo listopad dla nowożeńców jest mało atrakcyjnym miesiącem - przypuszcza Barbara Ryń, zastępca kierownika USC w Zamościu. Zamojski rekord weselny padł w sierpniu - na ślubnym kobiercu stanęło aż 122 par.
Urzędnicy pracują jak przy fabrycznej taśmie. - W każdą sobotę udzielamy do 20 ślubów - mówi Marciniak.
Duchowni też potwierdzają ślubny boom.
- Najpopularniejsze są soboty, ale zdarzają się śluby w niedziele, a niekiedy nawet w czwartki - informuje ks. Jan Bednarz, proboszcz parafii św. Ludwika we Włodawie.
Na brak zajęć nie narzekają właściciele domów weselnych. - Mamy duży wysyp wesel - przyznaje Jadwiga Demendecka, współwłaścicielka gościńca "Magnat” w podzamojskich Kalinowicach, gdzie co tydzień na czterech salach bawi się po kilkuset weselników. - Młodzi dzwonią, przychodzą i rezerwują terminy, ale już na przyszły rok.
W jednej z miejscowości pod Lublinem właściciele domu weselnego przyjmują zamówienia już na przyszły rok, mimo tego, że dopiero zrobili fundamenty pod jego budowę.
Rozchwytywane są też zespoły muzyczne. - Gramy prawie w każdą sobotę - mówi Tomasz Brudnowski, lider hrubieszowskiej grupy Bruno. - Niektórzy zarezerwowali już terminy na 2009 r.
- Po ślubnym kobiercu idzie właśnie pokolenie wyżu demograficznego okresu stanu wojennego - tłumaczy Andrzej Matacz, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Lublinie. - Poza tym chyba odrobinę lepiej nam się powodzi, dlatego łatwiej jest teraz zdecydować się na małżeństwo.