Prawie na sto procent przyczyną masowych zachorowań w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie była tzw. grypa żołądkowa
- Ostateczne wyniki badań będą dziś - mówił wczoraj płk Jarosław Foremny z Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej w Krakowie, gdzie na badania zawieziono próbki żywności oraz wymazy od chorych i pracowników dęblińskiej kuchni. - Wyniki badań czystości kuchni oraz wymazów są w porządku. Czekamy jeszcze na wyniki badań żywności. Również powinny być w normie.
Skoro nie było to zatrucie pokarmowe, wszystko wskazuje na grypę żołądkową wywołaną przez rotaro- lub norowirusy. Mają one zdolność atakowania przewodu pokarmowego, wywierając niekorzystny wpływ na jego florę bakteryjną. Chory ma biegunkę, wymioty, gorączkę, jest osłabiony. Objawy utrzymują się przez kilka dni. Wirusowe zakażenia przewodu pokarmowego są bardzo zaraźliwe. Źródłem zakażenia jest człowiek chory lub rekonwalescent.
Dr Anna Klamut, ordynator oddziału pediatrycznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie mówi o epidemii: - Na naszym oddziale leży wiele dzieci w ciężkim stanie z powodu zarażenia rotarowirusami.
Tłok jest także w przychodniach. - Podczas tej choroby trzeba dużo pić, ponieważ może dojść do odwodnienia organizmu, najcięższego powikłania w tej chorobie - ostrzega Lech Kijewski, lekarz rodzinny z Lublina. - Zasadnicze znaczenie w zapobieganiu zakażeń ma przestrzeganie higieny. Kiedy kichamy lub kaszlemy, zasłaniajmy buzię ręką, a potem ręce myjmy. Podobnie myjmy ręce, jak wychodzimy z ubikacji. Niestety, z higieną wśród Polaków jest nadal kiepsko. Z edukacją małych dzieci w tym zakresie również. (STEP)