Po wczorajszej informacji w Dzienniku rozdzwoniły się telefony. Zbulwersowani Czytelnicy opowiadali o kryteriach wyboru kandydatów na rachmistrzów
W Piszczacu (pow. bialski) na 21 kandydatów 15 to urzędnicy gminni. W Zamościu do spisu dopuszczono 29 urzędników.
W niektórych gminach np. Terespolu nie wywieszono nawet list z zakwalifikowanymi kandydatami.
W gminie Serokomla aż huczy od plotek. – Chociaż nie jestem zainteresowana zatrudnieniem, to jednak nie godzę się na taką prywatę – mówi Aneta, mieszkanka gminy.
– To co się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Wcześniej oficjalnie nie powiadomiono nas o zapisach. Skrycie wpisało się do zeszyciku w urzędzie gminy około 70 osób. W gminie mamy jedynie zakład zatrudniający kilka osób – dodaje bezrobotny Roman.
Aniela Kosiorowska, sekretarz gminy Serokomla, zainteresowała się natomiast tym, kto nas powiadomił o tym wszystkim. – Nasi urzędnicy będą zajmować się spisem po godzinach pracy lub na urlopie. Przy wyborze kandydatów kierowaliśmy się różnymi względami, nie tylko zapewnieniem zajęcia dla bezrobotnych. W grupie znalazło się 8 osób bez pracy – próbuje wyjaśniać pani sekretarz. Przyznaje jednak, że teraz pracownicy UG zostali zwolnieni na pięć dni szkolenia.
Podobna sytuacja panuje w gminie Piszczac (pow. bialski). Tam 15 pracowników Urzędu Gminy oraz 21 studentów zakwalifikowano na szkolenie rachmistrzów. Listy utajniono. – Wśród wybranych znalazły się także 2 osoby z wykształceniem zawodowym – tłumaczy Barbara Ostapiuk, sekretarz tamtejszego UG. – W pierwszej kolejności uwzględniliśmy pracowników, bo spis jest bardzo trudny. Nasza lista nie była wywieszona publicznie, więc sprawa stała się drażliwa. Wójt się z niej wyłączył. Najlepiej odpowiedzialność zwalić na kogoś innego.
Również w Zamościu do spisu zostało zapisanych jako rachmistrzowie 29 urzędników. W Zalesiu pośród 24 osób wybranych na rachmistrzów znaleźli się m.in. syn przewodniczącego Rady Gminy oraz kilka innych osób powiązanych rodzinnie z radnymi.
– W tej grupie nie ma nikogo z urzędników. Najważniejszym kryterium było to, aby kandydaci byli godni zaufania oraz dawali gwarancję wykonania spisu. Preferowaliśmy też młodych, którzy się uczą i studiują wieczorowo lub zaocznie (aby zarobili na czesne) – tłumaczył Jan Sikora, wójt Zalesia.
W Terespolu ludzie nawet nie wiedzą, kto został wybrany na rachmistrza. Nie ma wcale wywieszonych list. Mirosław Maksymiuk, radny, próbował pytać burmistrza Zbigniewa Banacha o osoby wyselekcjonowane spośród 90 kandydatów, ale nie uzyskał jednoznacznej odpowiedzi. – Usłyszałem, że osoby pracujące w urzędzie wezmą urlopy i będą rachmistrzami – dodaje M. Maksymiuk. Niestety, wczoraj nie mogliśmy dotrzeć do burmistrza, nie chcieli mówić pracownicy urzędu.
Urzędnicy znaleźli się też na liście w Dęblinie. Ze 110 wytypowanych dwoje to urzędnicy samorządowi. – Wiedziałem, że wzbudzi to niezadowolenie. Ale w mieście mamy takie obwody, gdzie ze względów bezpieczeństwa nie mogę wpuścić nikogo obcego. Na urzędnika mam przynajmniej jakiś wpływ – twierdzi Stanisława Włodarczyk, sekretarz miasta Dęblina.