32 osoby zginęły, a co najmniej 29 zostało rannych podczas strzelaniny w kampusie uniwersytetu i politechniki Wirginia w Blacksburgu. Policja poinformowała, że zabiła napastnika.
Jak donosi CNN, nie wszystkie ofiary były studentami. Jeden ze studentów filmował akcję policji swoim telefonem komórkowym. Słychać tam odgłosy strzałów. Według policji, podejrzany jest pomiędzy zabitymi.
Policja prowadzi dochodzenie mające wyjaśnić, czy podejrzany sam się zastrzelił.
W jednej z klas zamachowiec zabił osiem osób. Strzały padły w dwóch budynkach uniwersytetu Virginia Tech. Najpierw w akademiku, a potem w budynku na drugim krańcu kampusu. Wybuchła panika. Policjanci próbowali łapać przerażonych studentów, rzucać na ziemię, ściągać ich z linii strzałów - opowiadają reporterzy telewizji CNN.
Jest to najtragiczniejsza strzelanina w amerykańskim kampusie. - Jestem przerażony - powiedział prezydent USA George W. Bush na wieść o tym dramacie. - Uniwersytet dotknęła tragedia o monumentalnych rozmiarach - przyznał przybity rektor Charles Steger.
Wciąż nie wiadomo, dlaczego mężczyźni zaatakowali studentów. Plotki na ten teamt trafiły już jednak do internetowych blogów. - Rozmawiałem kilka minut temu z administratorem z Virginia Tech. Mówi się w kampusie, że to mężczyzna, który nie jest studentem, pokłócił się ze swoją dziewczyną w akademiku, zastrzelił ją, a potem oddał się szaleństwu zabijania - pisze internauta o nicku Jozef na blogu w serwisie Reason.com.
Gdy tylko padły strzały, uniwersytet ostrzegł studentów na swoich stronach internetowych: nie wychodźcie z budynków, nie zbliżajcie się do okien!
Niektórzy nie słyszeli strzałów, bo głośno słuchali muzyki w swoich pokojach. Gdy zaskoczeni wychodzili na korytarze, na ratunek było już za późno. Kilka osób wyskoczyło z okien. Dziewczyna, która spadła z wysokości kilku metrów, jest nieprzytomna. Inni się połamali.
- Zapanowało wielkie zamieszanie. Nikt nie potrafił powiedzieć, co tak naprawdę się dzieje - opowiadał 19-letni Jason Anthony Smith, który siedział w swoim pokoju w akademiku, gdy na korytarzu rozległa się kanonada.
Studenci pozamykali się w swoich pokojach. - Siedzieliśmy na podłodze, z dala od okien - relacjonowała telewizji CNN studentka Madison Van Duyne.
- Pozamykaliśmy się w pokojach i przez internet próbowaliśmy się dowiedzieć, co się dzieje - mówił inny student.
Nie pierwszy raz
Niecały rok temu na tej samej uczelni także padły strzały. W sierpniu 2006 roku, w dniu rozpoczęcia nauki, na terenie kampusu ukrył się uciekinier z więzienia. W pobliżu uniwersytetu zginął wówczas zastępca miejscowego szeryfa. W ubiegłym tygodniu w piątek ktoś powiadomił władze uczelni, że na terenie kampusu jest bomba. Zajęcia odwołano, policja przeszukała wszystkie budynki. Ładunku nie znaleziono.