Najpierw drewniana balia pełna naparu z rumianku, potem masaż i nowoczesne jacuzzi. Jeszcze taniec, przejażdżka drabiniastym wozem i syberyjska sauna. Na deser noc w stodole na sianie. W Hołownie wszystko pachnie rumiankiem. A turyści walą do wiejskiego Spa drzwiami i oknami.
Najpierw wpadli na pomysł, żeby wieś Hołowno zamienić w Krainę Rumianku. Udało się. – Cały czas chodziło mi po głowie, jak zatrzymać we wsi młodzież. Wymyśliliśmy, że w zabytkowych spichlerzach wyczarujemy klimatyczne Spa – mówi Gabriela Bilikiewicz, założycielka stowarzyszenia.
Relaks
Turyści coraz częściej szukają dzikiej przyrody, zdrowych i ekologicznych terenów, gdzie można uciec od zmodyfikowanej żywności. Te warunki spełnia Hołowno. Dorzecze Zielawy, która tu zaczyna swój bieg to matecznik bobrów, wilków i ptaków. Aż się wierzyć nie chce, że turysta może podejrzeć żurawie, czarne kormorany a nawet rzadko spotykane w Polsce szczudłaki. Ptaki wielkości gołębia, które z powodu długich nóg wyglądają zjawiskowo.
Okolice Hołowna to także ponad dwieście gatunków roślin i ostoja nieskażonej przyrody. – To fantastyczne miejsce na krainę rumiankowych atrakcji – mówi Stanisław Turski, autor przewodników po Lubelszczyźnie, któremu pomysł wiejskiego Spa bardzo przypadł do serca.
Jak to się zaczęło?
– Po zebraniu pięciu hektarów rumianku zaczęłyśmy myśleć, że trzeba się odświeżyć. A tak na poważnie Fundacja Wspomagania Wsi, z którą współpracujemy od 2001 roku podpowiedziała nam: zróbcie coś z rumiankiem. W 2005 roku zorganizowaliśmy "Święto w krainie rumianku”. Sympatyczny festyn się dobył, a my zadałyśmy sobie pytanie: co turysta ma w tej krainie robić? – mówi Gabriela Bilikiewicz.
Tak pojawiły się warsztaty, na których powstał rumiankowy papier czerpany i rumiankowe mydełko.
– Nawet napisałyśmy projekt "Rumianek zmieni w metropolię zaścianek”, który został bardzo wysoko oceniony w polsko-amerykańskiej Fundacji Wolności – mówi Bilikiewicz.
Wtedy też powstał pomysł, żeby do promocji użyć drewniane beczki i wannę, w której można zażyć rumiankowej kąpieli. – Ogon wyprzedził głowę. Nie mieliśmy wiejskiego Spa, już mieliśmy wannę z rumiankiem i pannami. Wannę na okres zimy chowaliśmy do garażu – śmieje się szefowa Stowarzyszenia na Rzecz Aktywizacji Mieszkańców Polesia Lubelskiego.
Jak pokazać rumianek?
Rumianek kwitnie w maju i czerwcu. W lipcu się go zbiera i jest po wszystkim. – Zwróciłyśmy się do Wydziału Artystycznego UMCS, żeby nam pomogli w wizualizacji pomysłu na wiejskie Spa. Przyjechał do nas prodziekan Jan Gryka z Robertem Kuśmirowskim, razem z nim studenci piątego roku. Przez tydzień chodzili po wsi i wypatrzyli zabytkowe spichlerze. Zadecydowali, że to w nich trzeba urządzić Spa – wspomina Gabriela Bilikiewicz.
Artyści zrobili projekt, stowarzyszenie wykupiło od mieszkańców wsi spichlerze i przeniosło je na swój teren. Tak zaczął powstać "kompleks” wiejskiego Spa w Hołownie.
Ruska bania
Potem był pomysł, by w jednym z pomieszczeń urządzić syberyjską łaźnię. Zaczęły szukać fachowca od ruskiej bani. – Tu zaczyna się historia jak z bajki. Najpierw chłopak z Białej Podlaskiej uprowadził dziewczynę z Syberii. Zakochał się i zabrał ją do Polski wbrew woli ojca. Ojciec przekonał się do zięcia, przyjechał do Białej zaczął budować syberyjskie łaźnie – mówi Gabriela Bilikiewicz.
Sauna jest opalana drewnem, stoi w stuletnim, klimatycznym spichlerzu i jest jedną z wieli atrakcji wiejskiego Spa w Hołownie. W drugim spichlerzu powstał gabinet masażu. – Moja wychowanka, Małgorzata Bielecka skończyła Studium Medyczne w Parczewie, pracuje w gabinecie. Ma talent i już wie, że nie będzie musiała wyjeżdżać ze swojej wsi za chlebem.
Stowarzyszenie kupiło kolejne budynki: będzie grota solna, sauna na podczerwień, prawdziwy salon kosmetyczny. W stodole będzie fitness i spanie na sianie.
Podróż poślubna do Hołowna
Zabiegi w pachnących żywicą spichlerzach biją rekordy powodzenia. Masaż leczniczy i relaksacyjny połączony z ziołową kąpielą, aromatoterapią jest hitem. Zielarka i zielarz radzą jak zadbać o zdrowie i urodę. Piękne dziewczęta zapraszają do drewnianej balii z naparem rumianku, potem na nowoczesne jacuzzi. Powodzenie wiejskiego Spa jest tak duże, że dziennie przewija się i sto osób.
Ostatnio w Hołownie zdarzyła się niezwykła historia. – Była u nas dwójka młodych ludzi. Zobaczyli Spa i pojechali. Za tydzień dostaliśmy maila: Czy możemy spędzić u was miodowy tydzień? Chcemy odbyć u was podróż poślubną. Zrezygnowaliśmy na was z Tanzanii. Proszę podać numer konta, chcemy przelać pieniądze – opowiada Grażyna Bilikiewicz.
Hołowno wyprawi młodym miodowy tydzień. Dostaną apartament, regionalne jedzenie i masaże. Dostaną certyfikat na dobrego męża i dobrą żonę. Ona będzie musiała nauczyć się robić masło i tkać płótno, on będzie musiał narąbać drzewa i nauczyć się młócenia cepem. Ile kosztuje taka przyjemność? – U nas nie jest drogo – dodaje Bilikiewicz. – Za trzysta złotych oferujemy weekend z noclegiem, wyżywieniem i full serwisem w Spa.