Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po mojej stronie - tak prawo interpretuje Jerzy Szpakowski, wójt gminy Trawniki. I ani wojewoda, ani wyrok sądu administracyjnego nie są w stanie go przekonać.
W czerwcu, w dniu zakończenia roku szkolnego, Krystyna Galińska została wezwana do wójta. - Wręczył mi odwołanie ze stanowiska, choć zgodnie z umową powinnam je zajmować do 2007 roku - twierdzi nauczycielka. - Napisał we wniosku, że przeprowadzona przed rokiem kontrola finansowa w szkole wykazała wiele nieprawidłowości. I to jest powód, bym przestała być dyrektorem. Zarzucił mi, że nie przestrzegałam przepisów Ustawy o zamówieniach publicznych (Regionalna Izba Obrachunkowa oddaliła zarzut). Dlatego poprosiłam o pomoc wojewodę.
Wojewoda Andrzej Kurowski stwierdził, że zarządzenie wójta Trawnik jest nieważne. Tym samym Galińska powinna nadal być dyrektorem. Tyle że wójt z rozstrzygnięciem wojewody nie zgodził się i zaskarżył je do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ale i tu nie znalazł poparcia. Sąd podtrzymał stanowisko wojewody. A odwołanie dyrektorki uznał za bezsprawne.
- Odwołałem Galińską. Mam takie prawo - upiera się wójt Szpakowski. - Wojewoda uzurpuje sobie prawo do oceniania mojej decyzji. A Galińska mi nie odpowiada. Te starania o odzyskanie funkcji to jej chorobliwe ambicje.
Szpakowski nie dał za wygraną i złożył skargę kasacyjną od wyroku WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dlaczego wójt walczy z wojewodą i sądami? - Ja dobrze wiem, co mam robić na swoim terenie - tłumaczy Szpakowski.
- To, że wójt nie chce stosować prawa, to problem jego i jego wyborców - mówi Krzysztof Komorski, rzecznik wojewody. - Odwołał dyrektorkę w nieformalny sposób i nie chce słyszeć o jej powrocie. Szuka kolejnych rozwiązań w sądach, ale na razie nic mu się nie udaje.
Wojewoda poprosił o pomoc kuratora oświaty. Ten miał wystąpić w roli mediatora między wójtem a dyrektorką szkoły. - Kurator chciał się z nimi spotkać i skonfrontować stanowiska - dodaje Komorski. - Ale wójt nie chce.
W skardze kasacyjnej wójt argumentuje, że powinien mieć zapewnione prawo dobierania sobie pracowników według własnego uznania. I że do niego należy decyzja, kogo i kiedy zwolnić. - Wójt po prostu mnie nie lubi - uważa Galińska. - Nie chciał, by w Biskupicach była szkoła. I wini mnie za to, że wtedy rodzice uczniów nie pozwolili jej zlikwidować. Ale nawet to nie zwalnia go z przestrzegania prawa. Będę walczyć o swoje stanowisko.