W Kraśniku będą walczyć z niesolidnymi przewoźnikami
Zarówno władze miasta jak i prywatny przedsiębiorca, który wynajmuje przewoźnikom plac dworcowy - zapowiadają zrobienie porządków z prywatna komunikacją.
- To skandal, żeby ludzie musieli tak stać na deszczu i wietrze. To główny przystanek w tym mieście i nie ma nawet gdzie usiąść żeby poczekać - oburza się Teresa Malec-Koślak z Kraśnika.
- Tyle płacimy przewoźnikom za bilety, powinny zrobić jakiś porządny przystanek żeby można było spokojnie zaczekać - dodaje Witold Sękała z Borowa.
- Myślę o postawieniu jakiejś wiaty, ale na razie to tylko plany. Podobnie będzie z ławkami. Sam rozumiem, że wówczas ludziom będzie dużo przyjemniej czekać na busy - mówi Jerzy Barszcz, właściciel placu, który narzeka, że przez tyle lat pasażerowie nie mieli żadnych udogodnień i nikomu to nie przeszkadzało.
Mieszkańcy narzekają również na znikające z przystanków rozkłady jazdy. To jednak jest już kwestia nadzoru Urzędu Miasta.
Nie powinno to być trudne, bo zgodnie z przepisami urzędnicy mają prawo odbierać zezwolenia przewoźnikom, którzy nie dbają o informowanie pasażerów o godzinach odjazdów.
- Musze mieć pieniądze na inwestycje, a tymczasem niemal jedna trzecia użytkowników regularnie nie płaci. Wystawiam faktury, płace podatek a pieniędzy nie mam - mówi Barszcz, który zawiadomił busiarzy o wysokości zadłużenia i zapowiada złożenie pozwów do sadu. - Sąd nie będzie miał innego wyjścia jak zasądzić mi te kwoty. Wówczas pójdę do komornika i złożę wnioski o cofnięcie tym firmom zezwolenie na świadczenie usług przewozu osób.