Autem jechało dwóch mężczyzn. Jeden z nich zginął. Przez ponad rok nie było wiadomo, który z nich siedział za kierownicą. Dopiero wczoraj prokuratura postawiła Kamilowi O. zarzut doprowadzenia do śmiertelnego wypadku w Krasieninie.
Ten wypadek mocno utkwił w pamięci nie tylko mieszkańcom miejscowości. Paweł N. i Kamil O. jechali dostawczym renaultem w kierunku Lublina. Na skrzyżowaniu w Krasieninie auto powinno ustąpić pierwszeństwa. Zamiast tego renault z impetem uderzył w bok tira, który nadjechał od strony Garbowa drogą z pierwszeństwem. Ciężarówka zjechała na przeciwny pas. Najpierw najechała na daewoo espero. Potem zmiażdżyła drugi samochód i wpadła na mężczyznę, który wychodził ze sklepu. Oberwała drzwi wejściowe i zatrzymała się dopiero na ścianie banku. Było kilkoro rannych.
Po zderzeniu z tirem dwóch mężczyzn podróżujących renaultem wypadło z pojazdu. W ciężkim stanie trafili do szpitala. Paweł N. zmarł. Kamil O. został potem przesłuchany w charakterze świadka. Powiedział, że nie pamięta, kto kierował jego samochodem. Ale od wczoraj nie jest już świadkiem, a podejrzanym.
– Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej, na podstawie analizy obrażeń odniesionych przez ludzi jadących renault, wywnioskowali, że to on był kierowcą, a mężczyzna, który zginął, zajmował miejsce pasażera – mówi Bożena Wasiewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. – Podejrzany nie przyznał się do winy.
Po wypadku mieszkańcy Krasienina zbierali podpisy, żeby poprawić bezpieczeństwo na skrzyżowaniu. Kierowcy często zapominali tam, ze jadą drogą podporządkowaną. Drogowcy poprawili oznakowanie a liczba wypadków spadła.
Miejscowy samorząd sfinansował dokumentację potrzebną do wybudowania tam ronda. Być może powstanie już w przyszłym roku. Decyzja w rękach radnych wojewódzkich.
Tu też były wątpliwości
Jesienią 2006 roku w Rudce Kozłowieckiej auto wpadło na drzewo. Zginęła czwórka młodych ludzi. Przeżyli Mariusz G. i Paweł S. Każdy z nich twierdził, że za kierownicą siedział ten drugi. Sąd, po poszlakowym procesie, nieprawomocnie skazał za spowodowanie wypadku Mariusza G. na siedem lat więzienia.