Jeśli do końca grudnia polskie mleczarnie nie będą spełniać norm unijnych, 1 stycznia 2007 zostaną zamknięte. Na Lubelszczyźnie widmo likwidacji wciąż wisi nad pięcioma zakładami: spółdzielniami mleczarskimi w Bychawie, Janowie Lubelskim, Łukowe i Tomaszowie Lubelskim oraz prywatnej mleczarni "Servita” w Krzemieniu (pow. janowski).
OSM Bychawa i będący spółkę akcyjną Zakład Mleczarski w Łukowie na pewno sobie poradzą. - Jeszcze we wrześniu będziemy spełniać wszelkie normy - zapewnia Zofia Popławska, prezes OSM w Bychawie i Danuta Kożuchowska, wiceprezes Zakładu Mleczarskiego w Łukowie. - Właśnie kończymy wszelkie inwestycje.
A trzeba zrobić sporo, bo wyśrubowane normy unijne dotyczą praktycznie wszystkiego, od jakości skupowanego mleka, poprzez higienę produkcji, aż po szlaki transportowe wewnątrz zakładu. I od europejskich wymagań nie ma odwołania.
Zakład w Janowie Lubelskim ma poważny problem bo możliwości rozbudowy ograniczają ruchliwa droga i kościół. - Wiedzieliśmy, że musimy się zmieścić na terenie, który posiadamy i się pomieścimy - zapewnia Marianna Gilas, prezes OSM w Janowie Lubelskim, która jest przekonana, że do końca grudnia jej mleczarnia będzie spełniała unijne normy.
Inne kłopoty ma spółdzielnia w Tomaszowie Lubelskim, która od lat nie dbała o swoją siedzibę, bo dyrekcja mogła się doprosić zgody konserwatora zabytków na rozbudowę. Zgoda w końcu nadeszła i... już prawie wszystko jest gotowe. - W Tomaszowie mówi się, że mamy najładniejszy budynek w mieście - śmieje się Ryszard Raczkiewicz, prezes Tomasowskiej Spółdzielni Mleczarskiej. - Ale musieliśmy najpierw sporo pogłówkować, by tak wszystko zaprojektować aby ludzie, mleko i opakowania "wchodziły” do zakładu oddzielnymi wejściami i jeszcze na dodatek ich drogi się nie krzyżowały.
Poradzi sobie także "Servita”. - W październiku na pewno skończymy wszelkie roboty - twierdzi Władysława Ciupak, współwłaścicielka zakładu.
Służby weterynaryjne, które nadzorują prace są zajęte jak nigdy. (rhs)