Po kąpieli w zalewie nasze dzieci i my dostaliśmy wysypki na całym ciele. Czyżby pogryzły nas pchły? – zastanawia się pani Hanna, nasza Czytelniczka. – Niech zamkną zalew, bo będzie katastrofa – apeluje inny Czytelnik. Sanepid twierdzi, że woda jest czysta, ale ją zbada.
Inny Czytelnik, który do nas zadzwonił we wtorek uważa, że zalew trzeba jak najszybciej zamknąć. – Moje dziecko jest całe w wysypce, znajomego również. Lekarz, do którego pojechałem powiedział, że to najprawdopodobniej wina wody, a nie insektów. Jak oni tego nie zamkną, to będzie katastrofa. Zarażać będzie się coraz więcej dzieci – denerwuje się Piotr Zieliński z Bełżyc.
Sanepid zna problem. Od soboty zgłaszają się tam ludzie, którzy po kąpieli w zalewie skarżą się na problemy ze skórą. – Badania wody były przeprowadzone 16 lipca. Jej parametry mikrobiologiczne są w normie, dlatego nie zamknęliśmy kąpieliska. Trudno powiedzieć, co jest przyczyną tych problemów – mówi Elżbieta Sempoch, państwowy inspektor sanitarny w Opolu Lubelskim.
We wtorek nad zalewem pojawiły się tabliczki ostrzegające, że kąpiel może powodować alergię u osób z wrażliwą skórą. – Zleciłem spryskanie plaży środkiem na insekty. Mam nadzieję, że to pomoże. A jeżeli będę musiał, to zamknę kąpielisko – zapowiada Henryk Bilski, dyrektor OSiR w Poniatowej, które zarządza zalewem.
Bilski apeluje, by plażowicze nie karmili kaczek. Podejrzewa, że to one mogą być powodem kłopotów. – W tamtym roku było tu zaledwie osiem kaczek i nie mieliśmy takich sensacji. Teraz jest ich 80. Być może to one przyniosły jakieś insekty, które gryzą ludzi – dodaje dyrektor.
- Będziemy obserwować akwen. Sprawdzimy teren i przejrzystość wody, rozważamy nawet jego zamknięcie. 6 sierpnia będą kolejne badania wody – zapowiada Elżbieta Sempoch.
Nad zalewem w Poniatowej odpoczywa w sezonie średnio ponad 150 osób dziennie. To strzeżone i darmowe kąpielisko.